środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 9

„Jestem w samolocie. Obok mnie siedzi ON. Sam Sergio Ramos. Nagle łapie mnie za rękę i szepce coś do ucha. Mimowolnie się uśmiecham. Kładę głowę na jego ramieniu i przyglądam się parze przed nami. Widzę Monice śpiącą na ramieniu Higuaina. Podnoszę głowę i patrzę w bok. Widzę Kingę przytuloną do Benzemy, Gabi śpiącą na ramieniu Ozila, Marcelo łaskoczącego Ines, Oriane śmiejącą się z Khedirą i Adę śpiącą na kolanach Coentrao. Patrzę do tyłu. Widzę Pauline całująca się z Pique, Alice z Di Marią trzymających się za ręce, Kat rozmawiającą z Messim (?) oraz Sarę z Ikerem z laptopem. Nagle zamiast w samolocie jesteśmy nad basenem. Ramos i Coentrao wrzucają mnie do wody. Krzyczę i grożę im. Wyłażę z basenu. Podchodzę od tyłu do Sergio i cała mokra przytulam się do niego. Chłopak dostaje gęsiej skórki. Odwraca się i przyciąga mnie do siebie. Nasze twarze są coraz bliżej i …”Znowu ten cholerny budzik. Kiedyś wyrzucę go przez okno. Naprawdę. Podparłam się na łokciach i omiotłam wzrokiem pokój. Zwlekłam się z łóżka i podeszłam do okna. Odsłoniłam zasłony, otworzyłam drzwi i wyszłam na balkon. Słońce grzało niemiłosiernie a na niebie nie raczyła pojawić się nawet najmniejsza chmurka. Spojrzałam na termometr. W tej Hiszpanii są jakieś anomalia pogodowe. No na serio. Jest ósma rano a na dworze jest 26 stopni. Wróciłam do pokoju i wlazłam d garderoby. Po długich poszukiwaniach znalazłam to. Chwyciłam moje sznurkowe bransoletki i amulet na szczęście. Była to bransoletka z wygrawerowanym napisem Me Gusta. Wraz z wybranymi ciuchami udałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i ubrałam się. Włosy uczesałam i związałam w wysokiego kucyka. Wsuwając na prawy nadgarstek amulet wyszłam z łazienki. Kiedy już miałam otworzyć drzwi do swojego pokoju usłyszałam łomot.
- Nic mi nie jest! – wrzasnęła chwilę później Gabi
- To świetnie! – odwrzasnęła jej Bella – Cieszę się!
Wróciłam do siebie i zostawiłam piżamkę. Włączyłam radio, w którym leciała akurat „Rihanna – Diamonds” Weszłam do garderoby i zaczęłam szukać mojej torby treningowej. Wreszcie ją znalazłam. Była to czarno-niebieska sportowa torba adidasa z malutkim herbem Realu Madrid. Wrzuciłam do niej rękawicę, korki i resztę potrzebnych rzeczy. Razem z torbą na ramieniu pognałam do pokoju Gabi. Wparowałam do królestwa przyjaciółki. W pokoju jej brak. Więc na logikę biorąc jest w garderobie. Weszłam do środka a przed oczami przeleciał mi convers. Stanęłam w progu i złapałam się za głowę.
- Na włosy Puyola. Co tu się stało? – przeraziłam się
- Nie mam się w co ubrać. – stwierdziła Gabi – Can you help me?
- Yes. Of course. – zarechotałam
Zaczęłam przetrząsać garderobę przyjaciółki. Po nie całych dziesięciu minutach znalazłam to. Przyjaciółka poszła do łazienki a ja poczłapałam do kuchni. To co tam ujrzało przyprawiło mnie o wielkie oczy xD W kuchni krzątała się Sara(to) a z nią Monica (to), Oriana (to), Kat(to), Ines (to), Alice (to) i Adriana (to).
- Cześć Ciasteczkowy potworku. – przywitała się Ines – Ładnie się tu urządziłyście.
- I ładną macie zawartość lodówki. – powiedziała Alice wyjmując głowę z tego urządzenia – Truskawki + jagódki + Nutella + naleśniki = pożywne śniadanko.
- Łapy precz od mojej Nutelli! – wrzasnęła Gabi stojąc na schodach
- No ze mną się nie podzielisz? – spytała Alice i zrobiła minę jak kot s Shreka.
- No niech ci będzie Japońcu. – odpowiedziała i stanęła obok Kato.
Gabi trzymała pojemnik z truskawkami a Alice słoik z Nutellą. Brały truskawkę, maczały w Nutelli i było po owocku xD OMG! Trzeba to uwiecznić. Dla potomności! Pobiegłam na górę i złapałam moją lustrzankę. Zleciałam na dół i pstryknęłam dziewczyną fotę. Potem zrobiłam zdjęcie Sarze jak robi naleśniki i Orianie jak nosi na baranach Adę. Kat i Ines uwieczniłam jak z bananów robiły sobie uśmieszki. Ale była zabawa. Kiedy śniadanie było gotowe z góry zlazła maja siostrzyczka ubrana w to. Włosy miała w tak zwanym artystycznym nieładzie xD Dosiadła się do nas i zaczęła się komedia. Ines napchała sobie naleśników do paszczy i wyglądała jak wiewiórka. Alice pobrudziła się Nutellą, Kat rzucała się z Monicą jagodami a Ada przestraszyła Oriane, która wypluła soczek na Belle. Kiedy Gabi odnosiła talerz, pośliznęła się na napoju pomarańczowym i zaliczyła glebę roku xD A ja wszystko mam umieszczone na zdjęciach i filmach. W czasie sprzątania po wojnie na jagody zerknęłam na zegarek. Z wrażenia aż stanęłam. Przedmiot wskazywał 9.30. Mamy tylko godzinę do treningu.
- Nie chcę wywoływać niepotrzebnej paniki, ale do treningu została nam tylko godzina. – powiedziałam
- O cholera! – zaklęła Monica – Dolicz sobie jeszcze korki to już nie całe pół godziny.
W tej chwili na dół zleciała Paula odziana w to a za nią Kinga w tym. Złapały po jabłku i z powrotem popędziły na górę. Po skończonych porządkach poszłam na górę po swoją torbę. Chwyciłam ją i zeszłam na dół gdzie wszystkie już czekały. Wyszłyśmy na podjazd gdzie czekały samochody. Sara i Bella pojechały nissanem mojej siostry a ja, Gabi, Paula i Kinga naszym Audi. Po niecałej pół godzinie byłyśmy pod stadionem. Weszłyśmy do szatni gdzie były już wszystkie dziewczyny i trenerka. Dostałyśmy identyfikatory i stroje. Ja gram z 4, Gabi z 10, Kinga z 9 a Paula z 3. Przebrałyśmy się i wybiegłyśmy na murawę na której biegali piłkarze Realu Madrid. Wśród nich dostrzegłam Kakę, Pepe, Ronaldo, Benzeme, Pique, Khedire, Coentrao, Marcelo, Ozila i … Ramosa. W pewnym Momocie Ada zaczęła cicho piszczeć. Dziewczyny spojrzały na nią pytającym wzrokiem. Ruda tylko wskazała palcem na murawę. Oriana mało nie zemdlała, Alice potknęła się o własne nogi a Ines schowała się za mną.
- Co wam odwala? – zapytała Selena i spojrzała się na nas jak na idiotki – O boże! To Sergio Ramos!
- Aaa! – zaczęła piszczeć Laura – Fabio Coentrao.
- Dziewczyny spokój. – rozkazała trenerka – Są tu, bo dzisiaj z nimi trenujecie.
- Boże chroń naszą psychikę. – powiedziałyśmy równo z Kat.
Wskoczyłam Ines na barana a ta zaczęła biegać i krzyczeć jak nawiedzona. Ori ganiała się z Monicą do czasu gdy ta na kogoś wpadła i przywitała się z glebą xD  
- Co jak co, ale murawę to mamy ładną. – powiedziała Czerwonowłosa podnosząc się z trawy.
- Mogłabyś uważać jak biegasz. – powiedział chłopak
Ta to ma szczęście. Wpadła na Gonzago Higuaina.
- Nie moja wina, że jesteś ślepy. – powiedziała Monica i skrzyżowała ręce na piersi – Spójrzmy prawdzie w oczy. Tych włosów nie da się nie zauważyć. – złapała swój kucyk i pomachała nim Argentyńczykowi przed twarzą
Higuain poszedł wkurzony na boisko. Chwilę później dało się usłyszeć jak Mourinho daje napastnikowi karne kółka za spóźnienie. Po odbębnieniu kary napastnik podszedł do grupki piłkarzy, w której znajdowali się Ramos, Ozil, Pique, Benzema, Di Maria, Marcelo, Coentrao i Khedira oraz Kepler. Zaczął coś tam biadolić, intensywnie gestykulując rękami. Kiedy skończył odwrócił się i wskazał ręką na nas. Spojrzenia moje i Ramosa się spotkały. On uśmiechnął się zawadiacko a ja lekko się zarumieniłam i odwróciłam głowę. Czy ja zawszę muszę się rumienić? Trenerka kazała się nam rozgrzewać. Od samego początku rozgrzewki piłkarze szeptali pomiędzy sobą i pogwizdywali na nasz widok. W końcu Ines nie wytrzymała i wrzasnęła do trenerki.
- Ale, że niby mamy dzielić boisko z tymi przymułami? – wskazała palcem na Królewskich – Oni nawet w piłkę nie trafiają.
- Zgadzam się! – wrzasnęła Gabi – Jeżeli nie wierzycie dzisiaj leci powtórka meczu z Sewillą.
Wszystkie z dziewczynami wpadłyśmy w histeryczny śmiech. Ha 1:0 dla nas. Przybiłam piątkę z Ines i Gabi.  Ja myślałam, że piłkarze zaraz się na nas rzucą i nasz żywot dobiegnie końca. Panowie już ochłonęli i zaczęli się na nowo wydurniać. Pepe i Pique molestowali Ronaldo, Ramos przeskoczył Marcelo, Casillas czochrał Ozila a Benzema, Di Maria, Khedira i Higuain ganiali Kakę. Coentrao zakradł się od tyły do Marcelo i wskoczył mu na plecy, krzycząc „Wio koniku!”. Wybuchnęłam śmiechem a ze mną Ada i Ines. Chwilę później dostałyśmy ochrzan od trenerki. Kazała nam się rozgrzewać. Więc skoro Catalina jest kapitanem to teraz ona nami rządzi. Życzę powodzenia w ogarnięciu nas xD Musiałyśmy przebiec 10 kółek. Ale było śmiesznie. Co chwilę dziewczyny podstawiały sobie nogę i witały się z murawą xD Elena wskoczyła Gabi na plecy.
- Elena! – wrzasnęła blondynka – Złaź, bo przepukliny dostanę.
 Wszystkie zaczęłyśmy się chichrać. Dziewięć kółek przebiegłam na pełnych obrotach. Kiedy kończyłam dziesiąte usłyszałam wrzask Patrici „ Ty Usian Bolt! Zwolnij!” Zaśmiałam się tylko. Kiedy skończyłyśmy, to coś co miało być rozgrzewką, siadłyśmy na murawie i zaczęłyśmy się chichrać. W pewnej chwili Gabi oberwała piłką w łeb.
- Ała! – krzyknęła Gaba – To bolało!
- Przepraszam! – wrzasnął z drugiego końca boiska Ozil.
- Naucz się kopać Ozil! – krzyknęła dziewczyna i kopnęła futbolówkę do Niemca.
- Nie bulwersuj się Gabi. – powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
- Ale śmieszne! – zaśmiała się sarkastycznie Sowińska
- To się nazywają końskie zaloty. – zarechotała Ada
- Oj chyba zaraz pójdę się przywitam z Coentrao. – zamyśliła się Gaba
Spojrzałyśmy wszystkie na siebie i wybuchnęłyśmy śmiechem. Nagle usłyszałyśmy gwizdek trenerki. 
___________________________________________________________________
No witam : D  Jak tam po świętach? Dużo kilogramów przybyło? xD Oczywiście żartuję : D Mam pisać dalej? Wielkie dzięki wszystkim komentującym <3 Dajecie mi motywacje słoneczka <3 :* No to do napisania (nie wiem kiedy ale to tylko szczegół xD) 
Sophie Rueda: Kochanie moje <3 Zrobiłaś mi dzień dzisiaj : * Szczególnie naszymi mentorami <3 : * 

sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział 8

Obudziła mnie Gabrysia.
- Doma pobudka! – wrzeszczała mi do ucha przyjaciółka – Jak zaraz nie wstaniesz to spóźnimy się na trening. Dominiko Camil la Cruz masz natychmiast zwlec się z tego cholernego łóżka i doprowadzić się do stanu w używalności!
Z mordem w oczach wstałam. Spojrzałam na zegarek i mnie zatkało. Dochodziła 9 a przed Santiago Bernabeu musimy się stawić o 10. Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona i pognałam do garderoby. Chwyciłam to i pobiegłam do łazienki. Ubrałam się i pogalopowałam na dół. Kinga była ubrana w to, Gabi w to. Paula w to a Isabell w taki zestawik* Złapałam jabłko i byłam gotowa. Wyszłyśmy z domu. Bella pojechała do studia a my pod Santiago Bernabeu. Gdy byłyśmy na miejscu od rzuciła nam się w oczy grupa dziewczyn. No i co dalej? I don’t know. Kinga wyskoczyła z samochodu i poleciała do jednej z dziewczyn. Zaczęły piszczeć i przytulać się. Podeszłyśmy do tych wariatek.
- Dziewczyny – zaczęła przyjaciółka – Nie pamiętacie Kat?
- Kat? – zdziwiłam się – Od kiedy ty masz różowe pasemka i jesteś taka ładna?
Rzuciłam się na dziewczynę i zaczęłam przytulać.  
- No wiesz tak jakoś od trzech lat. – zaśmiała się kiedy już ją puściłam – A wy co tu robicie?
- Dostałyśmy się do Realu Ladys na okres próbny czyli wakacje.– uśmiechnęła się Gabi
Katharine Gutenberg*. Nasza przyjaciółka z drużyny licealnej. Obrończyni albo wysunięty pomocnik. Ależ ona się zmieniła.
- To wy?! – wrzasnęła Kat – Ja nie móc. W takim razie witamy.
- To ty grasz w Realu? – zdziwiła się Paula – I nie raczyłaś powiadomić nas o tym? Pożałujesz…
- Tak. To długa historia. – zaśmiała się dziewczyna – A teraz przedstawię wam dziewczyny.
- Kochanie same się umiemy przedstawić. – powiedziała blondynka z jeszcze większym puszapem niż nasza Paula – Catalina Perez. Tak. Jestem wnuczką Florentino Pereza.
- To dzięki niej mamy gdzie grać. – zauważyła Czerwonowłosa dziewczyna – A tak w ogóle to Monica Alonso* jestem.
- Alice Kato* - uśmiechnęła się japonka z rudawymi włosami
Następnie była Ines Ruiz*, Clara Moreno, Eva Romero, Mia Gonzales, Elena Garcia, Julia Hernandez, Carlota Diez, Rubia Gutierrez, Selena Jimenez, Laura Munoz, Victoria Gonzales, Erica Lopez, Cristina Martinez, Oriana Alvarez*, Adriana Gomez*, Carmen Rodriguez i Patricia Diez. 
- Ja jestem Dominika, tamta blondynka z grzywką to Gabrysia. To jest Kinga i Paulina. – przedstawiłam nas
-No to zasuwamy na lody! – wrzasnęła Elena i spojrzała na nas – Bo zasuwamy prawda?
Wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Musimy inaczej trenerka nas zje z tymi lodami. – powiedziała Oriana i wyszczerzyła się do nas.
Samochód zostawiłam na parkingu i z buta ruszyłyśmy do kawiarni. Po drodze zapoznałam się z każda z dziewczyn. Po piętnastu minutach drogi zachowywałyśmy się jakbyśmy znały się od zawsze. Weszłyśmy do kawiarni śmiejąc się i wygłupiając.
- Dziewczyny! – krzyknęła do nas jakaś kobieta – Tu!
Vi poleciała do kobiety i przytuliła się do niej. Razem z resztą podeszłyśmy do niej.
- Margaret Gonzales. – przedstawiła się kobieta – Jestem trenerką i matką Victorii.
Poznałyśmy się. Bardzo miła kobieta.
- To wy jak chcecie to zostańcie. – powiedziała Margaret i wstała od stołu – Ja jeszcze musze załatwić parę spraw w klubie. Pamiętajcie. Trening jutro o 10.30
Trenerka wyszła a my dalej gadałyśmy. Najpierw rozmowa była przeważnie o zainteresowaniach i tak zwane zapoznanie. Później tematem stały się ciuchy a następnie piłka nożna. Okazało się, że wszystkie dziewczyny są Madritas. Oczywiście to musiało nastąpić. Z piłki nożnej przeszłyśmy na piłkarzy. Alice uwielbia Di Marie, Ines Marcelo, Kat nie zapała miłością do żadnego osobnika xD, Adriana Coentrao a Oriana Khedire.
- Doma, twoja kolej.- zwróciła się do mnie Alice – Który to nasz piłkarz zawrócił ci w główce.
- A tak się składa, że to Sergio Ramos. – odpowiedziałam i wyszczerzyłam się
- Cóż za zbieg okoliczności mi też. – odpowiedziała przesłodzonym głosem Selena
Węszę kłopoty. Będą kłopoty. NP. Laura spojrzała się na Adę gdy ta powiedziała, ze lubi Fabio. Będzie gorąco. Spojrzałam na zegarek dochodziła godzina 17.30. Ale żeśmy się zagadały.
- Dziewczyny my to będziemy się zbierały. – zarządziłam
- Nio. – zgodziła się ze mną Vi – Mama mnie zabija jak tak późno wrócę, bo nie wyśpię się na trening. Koszmar.
- Oj nie przesadzaj – zaśmiałam się – Twoja mama to świetna kobieta.
- Tak tylko, że ma bzika na punkcie wszelakich sportów i jestem zmuszana do zdrowego trybu życia. Dobra chodźcie.
Zapłaciłyśmy za zamówienie i wyszłyśmy z kawiarni. Słoneczko dawało jeszcze czadu. W ostatniej chwili przypomniałam sobie o urządzeniu pokoju na poddaszu.
- Garfield, zaczekaj! – wrzasnęłam do koleżanki
- Cio? – zdziwiła się Ori
- Pomożesz mi. – poprosiłam koleżankę – Muszę kupić sobie nową gitarę.
Dziewczyna zaczęła skakać i piszczeć. Wszystko co związane z muzyką albo sportem spotyka się z takim piskiem,.
- A o czym tu się tak zawzięcie dyskutuje? Hę? – do rozmowy włączyła się Gabi
Wyjaśniłam jej wszystko. Kinga i Paula zabrały się z Bellą, która akurat wracała ze studia. Wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy pod centrum handlowe. Buszowałyśmy po sklepach muzycznych. Wreszcie kupiłam sobie gitarę. Podwiozłam Oriane pod domy i wróciłam do siebie. Kinga, Paula i Bella już spały więc i Gabi postanowiła również udać się do krainy Orfeusza. Weszłam do swojego pokoju i złapałam piżamkę. Udałam się do łazienki gdzie zrobiłam wszystkie potrzebne czynności. Po powrocie złapałam laptopa i razem z nim usadowiłam się na łóżku. Weszłam na tweetera i flownęłam dziewczyny. Weszłam na profil Ori i mnie zatkało. „Ciasteczkowy potworku widzimy się jutro na treningu : * A i ta gitara jest boska :D” Odpowiedziałam: „Dzięki słoneczko : * Wiesz co będzie :D” Za niecałe dwie minuty dostałam odpowiedź: „Vi mi się wygadała, że ma być jakaś niespodzianka :D Już się boje : ( ” Odpowiedziałam: „Tylko to chciałam wiedzieć :D Dobranocki słoneczko : *” Wylogowałam się, wyłączyłam laptopa i odstawiłam na szafkę nocną. Wlazłam pod kołdrę i udałam się na „wycieczkę „ po krainie Morfeusza.

Zestaw Isabell



















*Katharine Gutenberg    


















* Monica Alonso















*Alice Kato















*Ines Ruiz
















*Oriana Alvarez





















*Adrianna Gomez















__________________________________________________________
Ostatni rozdział prze świętami. Mam nadzieję, że dodadzą mi trochę weny na kolejne rozdziały. Życzę wszystkim wesołych świąt i żebyście się za bardzo nie opychały xD Nie pójdzie w cycki xD To do napisania po świętach :*



piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział 7

Jest tu małe nagięcie rzeczywistości. Nie jestem pewna czy Karim posiada biografię ale to tylko szczegół xD
__________________________________________________________________________

Otworzyłam oczy. Położyłam się na plecach i myślałam co dzisiaj by tu porobić. Wybór był prosty. Leżing i smażing nad basenem xD Złapałam telefon, który leżał na szafce nocnej i sprawdziłam godzinę. Dochodziła 10.30. A to sobie pospałam. Zwlekłam się z wyrka i poczłapałam do garderoby. Po drodze wyjrzałam przez okno. Termometr wskazywał 37 stopni. Ładna temperatura xD W garderobie złapałam to.  Poszłam do łazienki gdzie wzięłam prysznic i wykonałam poranne czynności. Ubrana w ciuszki wróciłam do garderoby i zaczęłam szukać kostiumu kąpielowego. Wreszcie znalazłam ten*. Rzuciłam go na łóżko i zeszłam na dół. W kuchni krzątała się Paula odziana w to. Usiadłam na krześle i odchrząknęłam. Paulina aż podskoczyła ze strachu.
- Nie strasz mnie więcej. – załkała blondynka – Masz tu jajeczniczkę.
- Czytasz mi w myślach – uśmiechnęłam się i zaczęłam pochłaniać śniadanie. Za chwilę dostałam kawę. No na serio. Paulina chyba potrafi czytać w myślach. Dosiadła się do mnie i gadałyśmy. No głównie to Paulina gadała o Pique. Jaki to on jest wspaniały i jakie on ma piękne oczka. No zaraz zwariuje. Gdy tak gadałyśmy doszła do nas Gabi odziana w to a za nią spełzła Bella w tym.
- A żeś się siostrzyczko odstawiła. – zaśmiałam się
Bella tylko uśmiechnęła się krzywo. Oho. Wyczuwam kłopoty xD
- Muszę lecieć do studia. Nie radzą sobie. – zmartwiła się Isabell – Mam nadzieje, że zdążę się jeszcze dzisiaj poopalać.
- Spokojna twoja rozczochrana – zachichotałam
Bella zjadła szybkie śniadanie i wybiegła z domu. Gabi delektowała się kanapką z serem a Kinga chyba spadła z łóżka, bo mało sufit nam na główki nie spadł xD Jakieś piętnaście minut później z góry zeszła Kinga w piżamie. Gadałyśmy, śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy do godziny 13.00.
- To co dziewczyny – zaczęłam – Wskakujemy w kostiumy i do ogródka. Szkoda takiego pięknego dzionka.
Paulina wystrzeliła jak z procy i poleciała na górę. Spojrzałyśmy z dziewczynami na siebie i wybuchnęłyśmy śmiechem. Polazłam na górę a za mną przyjaciółki. Weszłam do swojego pokoju i złapałam wcześniej naszykowany kostium. Poszłam do łazienki i przebrałam się. Wyszłam i znowu weszłam do pokoju. Wzięłam laptopa, książkę przygodową i iPoda. Tak obładowana ruszyłam do ogrodu gdzie na leżaku byczyła się już Paulina w kostiumie. Rzuciłam rzeczy pod leżak i sama zrobiłam tak jak przyjaciółka. Jakieś pięć minut później z domu wybiegła Gabi z biografią Benzemy O____o To Karim ma biografię? WOW. To się zdziwiłam. Za blondynką wybiegła Lwowska wrzeszcząca „Gabi no proszę cię! Tylko na chwilkę” Ale cyrk xD Wreszcie Gabi pożyczyła Lwowskiej książkę a sama walnęła się a leżak ze słuchawkami w uszach. Po około godzinie leżenia plackiem zrobiło mi się gorąco. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Gabi a ta na mnie. Uśmiechnęłam się i śmiesznie poruszyłam brwiami. Przyjaciółka wiedziała co chcę zrobić. Wstałyśmy i stanęłyśmy na brzegu basenu. Złapałyśmy się za ręce, z całych sił wrzasnęłyśmy „NA BOMBĘ” i  wskoczyłyśmy do basenu. Paula i Kinga w pierwszej chwili nie wiedziały o co kaman. Woda po naszym skoku wylała się z basenu i przysnęła na dziewczyny, które zaczęły krzyczeć jak jakieś wariatki. Ja z Gabi mało nie zeszłyśmy ze śmiechu a Paulina i Kinga zabijały nas wzrokiem.
- Ja biorę Kingę a ty Paule. –szepnęła przyjaciółka w basenie i uśmiechnęła się diabelsko.
Ja tylko pokiwała głową i wyszłam z basenu. Gabi poszła w moje ślady. Wytarłyśmy się i na chwile położyłyśmy na leżakach. Kinga i Paula leżały z zamkniętymi oczami i niczego się nie spodziewały. Posłałam uśmieszek Gabi a ta automatycznie wstała. Podeszłam cicho do leżaka Kingi i stanęłam obok niego tak jak Gabi obok Pauli. Coś czuje, że dostanę przepukliny jak podniosę Kingę. No dobra żyje się raz. Chwyciłam ją i szybkim ruchem wrzuciłam do basenu. Gabi postąpiła tak samo z Paulą. Obie wynurzyły się z wody i zaczęły się śmiać w niebogłosy. Wzięłam rozbieg i wskoczyłam na bombę do basenu ochlapując przy tym Gabi stojącą na brzegu. Blondynka jak kulturalny człowiek weszła drabinką. Chwilę później już wszystkie chlapałyśmy się w basenie. Ale były jaja. No na serio. Po zabawie walnęłam się na leżaczek i czytałam książkę. Po trzeciej dołączyła do nas Bella i tak czas nam zleciał do wieczora. Po zabawie w basenie moje włosy nadawały się tylko do mycia, więc chwyciłam piżamkę i pognałam do łazienki. Tam wzięłam prysznic i umyłam moje kudły. Wyszłam i udałam się do salonu gdzie wszystkie siedziały już w piżamkach. Oglądałyśmy jakąś komedie romantyczną. Po skończonym seansie poczłapałam do swojego pokoju i poszłam spać.

* Kostium kąpielowy Dominiki
 

niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 6

Weszłyśmy do kuchni i usiadłyśmy przy stole. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał 4.30. Zeszło nam się.
- Ty może upichcimy coś? – zapytałam
- Tylko co? – odpowiedziała mi
Zaczęłam gorączkowo myśleć. Spaghetti było wczoraj. Kurcze.
- Mam! – krzyknęłam – Lasange!
Zaczęłyśmy gotować. Po półtorej godziny obiad był gotowy. Gabi pognała do ogrodu po dziewczyna a ja zajęłam się nakrywaniem do stołu. Gdy skończyłam zjawiły się dziewczyny. Usiadły przy stole.
- Doma – wysapała Kinga – Dlaczego ty zawsze masz tyle energii? Hę?
W odpowiedzi zaśmiałam się tylko. Nałożyłam dziewczyną, sobie i usiadłam do stołu. Jadłyśmy, śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy. Nagle rozległ się dzwonek telefonu Sary.
- Cicho – powiedziała – To Iker.                                 
Halo…Jestem u przyjaciółek… Tak u tych…Pewnie nie ma sprawy… Nie raczej nie mam planów… Pewnie… Ok… To do zobaczenia. Zakończyła rozmowę i wstała od stołu.
- Będę się zbierała. – powiedziała i złapała swoją torebkę – Kiniu oddam ci te ciuchy przy najbliższej okazji.
- Pewnie – odpowiedziała przyjaciółka – A tak w ogóle to gdzie ci się tak śpieszy?
- Po pierwsze: Iker mnie poprosił, żebym zajechała do Karima i coś zabrała. Nawet nie wiem co. – powiedziała Carbonero
- Czekaj chwileczkę – zatrzymała dziennikarkę Kinga – Do Karima Benzemy?!
- A znasz jeszcze jakiegoś kolegę Casillasa o imieniu Karim? – zapytałam z sarkazmem Kingę.
- A po drugie: Iker zabiera mnie gdzieś dziś wieczorem. –  Sara
- UUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU- westchnęłyśmy wszystkie razem
Popatrzyłyśmy się na siebie potem na Sarę, znowu na siebie i w pewnej chwili wrzasnęłyśmy na cały regulator „THIS IS RANDKA” Sara tylko wybuchnęły śmiechem. Pożegnała się z nami i wyszła.
- No dobra pokażcie co wy tam narobiłyście w tym ogrodzie. – zaśmiała się Gabi
Wyszłyśmy do ogrodu. To co tam zobaczyłam zwaliło mnie z nóg. Wielkie drzewo w kącie a na mim powieszona huśtawka i wiklinowy fotel. Przy basenie kremowe leżaki, parasole i stoliki tego samego koloru. Parę kroków od drzewa stały trzy niskie, drewniane ławki dookoła ogniska. Obok nich znajdował się stojaczek z tymi patykami. Przy płocie dziewczyny zasadziły małe tuje tak, że tworzyły mały murek. Teraz ta przestrzeń w niczym nie przypominała szarego, zwyczajnego ogrodu. Świetnie nam to wyszło. Uśmiechnęłam się najszerzej jak tylko mogłam. Teraz nie pozostaje nam nic innego jak tylko byczyć się nad basenem. Niestety dzisiaj nie będzie nam to dane, bo dochodzi godzina 18.00. Czemu ten czas tak zawala? O.o  Wróciłyśmy do domu. Każda poszła się odświeżyć. Po wieczornej toalecie i odzianiu się w mą piżamę, walnęłam się na łóżko i odpaliłam mojego laptopa. Wlazłam na facebooka i sprawdziłam profil Ikera. Parę minut temu dodał posta: „Idę się spotkać z najpiękniejszą dziewczyną jaką spotkałam. Życzcie mi powodzenia ; )” Zaśmiałam się w duchu. Sara to ma jednak szczęście. Weszłam na tweetera i wlazłam na profil Realu Ladys. Taka nazwa potoczna xD Od razu rzucił mi się w oczy Tweet: „ Czekamy na cztery utalentowane zawodniczki. Nie możemy się doczekać : * ” Dodała tego Tweeta niejaka Alice Kato. Ciekawie się zanosi. Wylogowałam się i zeszłam do salonu. Kinga czytała jakiś horror, Paula z Bellą oglądały film dokumentalny o Pele a Gabi siedziała na podłodze z laptopem na kolanach. Poszłam do kuchni, wzięłam trzy mufinki, karton soku pomarańczowego i wróciłam do przyjaciółek. Usadowiłam się obok Gabrysi.
- Cio porabiasz? – spytałam słodkim głosikiem i podstawiłam jej pod nos przysmak babci Sary
- Oglądam nasze stare zdjęcia – wyszczerzyła się i złapała podarunek – A ty co na diecie?
- Nie, dlaczego. – zdziwiłam się i zaczęłam zajadać mufinkę
- No bo wzięłaś tylko dwie więc to trochę dziwne. – zaśmiała się
- Czekaj zaraz się poprawie. – wstałam, poszłam do kuchni i po chwili wróciłam jeszcze z dwiema babeczkami.
- No i teraz jest GOOOOOD! – zawyła Gabi a ja mało nie zeszłam ze śmiechu
Zaczęłyśmy oglądać nasze stare zdjęcia. Były to fotki z czasów gimnazjalnych i licealnych. Były to głównie słitfocie z rąsi po wygranym meczu, grupowa fotka z szatni, pozowanie z medalem albo pucharem. Co chwila wybuchałyśmy śmiechem. Niektóre pozy i miny mnie rozwalają. No na serio. Zrobiłam się śpiąca. Pożegnałam się z dziewczynami i poczłapałam do swojego pokoju. Walnęłam się na łóżko. Wpełzłam pod kołdrę i momentalnie usnęłam.
____________________________________
Nuuuuuuda -,- Pisać dalej? Jeżeli was to ciekawi to następny post w niedziele wieczorem. Wyjeżdzam w czwartek do niemiec i będę nadrabiała zaległości w razie czego : * Mam nadzieje, że mnie nie zabijecie jak jeszcze troszkę potrzymam was w niepewności : D To do napisania : D

środa, 5 grudnia 2012

Rozdział 5

Obudziłam się. Pierwsze co zrobiłam to spojrzałam na zegarek, który wskazywał 9.30. Wygramoliłam się ze śpiwora i poszłam na górę. Weszłam do mojego pokoju a następnie do garderoby. Zaczęłam szukać jakichś porządnych ciuchów. Po około piętnastu minutach znalazłam to. Poczłapałam do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i wykonałam pozostałe poranne czynności. Włosy uczesałam i rozpuściłam. Wyszłam z łazienki i podreptałam na dół do kuchni. Zabrałam się za robienie naleśników dla tych głodżilli. Po 35 minutach usmażyłam talerz pysznych, pachnących naleśniczków. Z szafki wyjęłam Nutellę i truskawki. Ledwo się odwróciłam, żeby nastawić wodę a dziewczyny już siedziały przy stole i pałaszowały naleśniki. Zrobiłam dla każdej kawę i sama zajęłam się pałaszowaniem śniadania. Po zakończonym posiłku dziewczyny poszły się doprowadzić do kultury a ja złapałam biografię Casillasa zaczętą w samolocie. Dziwnie mi się to czytało wiedząc, że Sara jest z nim zaręczona. Zanim doszłam do połowy z góry zbiegła Carbonero ubrana w to. Kiedy zobaczyła co czytam zaczęła się śmiać jak opętana. Nie wiem co ja tak śmieszy. To nie jest śmieszne tylko dziwne. Odłożyłam lekturę na później, zaczęłam omawiać z przyjaciółką rzeczy do zakupu i zaczęłam projektować  gdzie co i jak. Następnie z góry zeszła Gabi ubrana w to. Następnie Kinga odziana w to. Bella wskoczyła w to. No i oczywiście grzebuła Paulisia ubrana w tym. Teraz już wszystkie siedziałyśmy o główkowałyśmy nad projektem. Przerobimy całkiem ogród. W rogu stoi wielkie drzewo o bliżej nie określonym gatunku xD Na jednym konarze powiesimy zwykłą huśtawkę a na drugim taki ala fotel. Czy jak to się tam zwie. Wyszłyśmy z domu i na piechotę przeszłyśmy pod dom Isabell. Jako, że ona posiadała większy samochód. Wpakowałyśmy się do autka i ruszyłyśmy na podbój sklepów.
- Dziewczyny, od razu wam mówię, że prawdopodobnie jutro rano zobaczycie się na okładkach gazet. – przestrzegła nas Sara
- Zgadzam się z panią Casillas. – zachichotała Bella a Sara spojrzała na nią spode łba. – Już widzę te nagłówki. „Kim są tajemnicze koleżanki Sary Carbonero i Isabell la Cruz?”
Zanim zdążyłam coś powiedzieć już byłyśmy pod jakimś sklepem meblowym. Wysiadłyśmy i udałyśmy się na poszukiwania. Po około 3 godzinach buszowania ledwo co wpakowałyśmy wszystko do bagażnika i ruszyłyśmy do naszego domu. Wypakowałyśmy wszystko z bagażnika i ustawiłyśmy na tarasie. Dziewczyny siłowały się jeszcze z ostatnimi workami piasku a ja poszłam do kuchni żeby zrobić nam małą przekąskę. Wzięłam mufiknki, które wczoraj przyniosła Sara i postawiłam na talerzu. Potem wzięłam się za robienie kanapek. Postawiłam na kanapeczki z szyneczką, sałatą i pomidorkiem. Dziewczyny zmachane wróciły z ogrodu.
- Umarłam. – stwierdziła Paula i opadła na krzesło
- A to dopiero początek. – usiadłam koło Gabi – Posilimy się kanapkami i mufinkami. Wypijemy soczek pomarańczowy, przebierzemy się i do roboty.
- Doma – wysapała Sara – Tobie to chyba nigdy baterie nie padną.
Wybuchnęłyśmy śmiechem. Dziewczyny szamały kanapki a ja zadowoliłam się trzema mufinkami xD Połowa poszła się przebrać a ja z Gabi sprzątałyśmy ten chlew.
- Domcza- zaczęła – pomożesz?
Zrobiła oczy ala kot z Shreka.
- No zgoda – odpowiedziałam i wyszczerzyłam się – Ale ty też mi pomożesz.
- Spoko. – odrzekała – No to chodź.
Poszłyśmy do pokoju Gabi. Ładniuśki ^^ Weszłyśmy do garderoby. Też ładniuśka :D Zaczęłam przetrząsać kąt za kątem w poszukiwaniu jakichś zniszczonych dresów. Po długich poszukiwaniach znalazłam jakieś poprzecierane dresy trzy czwarte i bluzkę ze Spanbobem*. Ja usadowiłam się na łóżku a Gabi polazła do łazienki. Po pięciu minutach wróciła i poszłyśmy do mnie.
- Gabi – zwróciłam się do przyjaciółki – Szukaj jakiejś starej bluzki i dresów albo jeansów.
Ta tylko pokiwała głową i zniknęła za wieszakami z ciuszkami. Szukałyśmy, szukałyśmy i szukałyśmy aż znalazłyśmy stare dresy i białą bluzkę na ramiączka. Dziękować Bogu, że mam dwie takie bluzki. Poczłapałam do łazienki i przebrałam się w ciuszki. Po pięciu minutach wróciłam do Gabi i zeszłyśmy na dół gdzie czekała Kinga. Siedziała i czytała jakąś książkę. Złapałam napoczętą biografię Casillasa i zatopiłam się w lekturze. Po pięciu minutach zeszła Sara.
- Sara – zaczęłam – Skąd ty masz tyle ciuchów?
- No wiesz – zaczęła – Garderoba Kingi jest bardzo obszerna.
Aha. Więcej nie chcę wiedzieć. Za nią zlazła moja siostrzyczka a następnie Paula. Wzięłyśmy się do roboty. Wyjęłam plan i pokazałam co gdzie i jak. Paula i Kinga zajmują się huśtawkami, ja z Gabi ogniskiem, a Bella z Sara kwiatami, roślinami i meblami. Razem z Gabi poszłyśmy po worki z piaskiem i zaczęłyśmy przygotowywać miejsce na ognisko. Po czterech godzinach roboty skończyłyśmy. Kinga z Paulą pomagały Belli i Sarze a ja z Gabrysią udałam się do kuchni po coś do picia dla wszystkich.

niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 4

Paulina też pisnęła i pognała do owej piszczącej osoby. Odwróciłam się i zobaczyłam Sarę Carbonero we własnej przepięknej osobie. Pewnie się zastanawiacie skąd znamy sławną dziennikarkę. Więc to było tak. Pierwszy raz przyjechałyśmy z dziewczynami do Madrytu na wakacje. Ojciec zabrał nas na boisko. Tam spotkałyśmy chłopaków kopiących piłkę i jedną dziewczynę siedzącą na ławce. I tak się zaczęło. Zaprzyjaźniłyśmy się z dziewczynką a kiedy chłopcy poszli namówiłyśmy żeby z nami zagrała. Od tamtego czasu kiedy co wakacje byłyśmy w Madrycie spotykałyśmy się z Sarą a po powrocie do polski gadałyśmy przez telefon, gadu-gadu, facebooka, skaypa i pisałyśmy emaile. I tak nasze przyjaźń przetrwała do dnia dzisiejszego. Teraz jest sławną dziennikarką sportową i singielką. Co nie powiem, że mnie cholernie dziwi. Wstałam i podeszłam do przyjaciółki.
- Misia?! – pisnęła kiedy mnie zobaczyła – O kurcze. Wyglądasz zajebiście! Mam wam tyle do powiedzenia. Bella! Małpiszonie ty! Czemu się nie odzywałaś?
- Ostatnio miałam urwanie głowy z kolekcją jesień – zima. Sorki? – zaczęła się tłumaczyć moja siostra.
- Dobra co tak będziemy stały. Siadamy – zarządziła Paula i wszystkie usadowiłyśmy się przy stoliku. – To teraz wytłumaczysz się nam z tego zajebistego pierścionka na twoim palcu.
- Oj to strasznie długa historia. – zaczęła Sara i zamyśliła się chwile – Może by tak się spotkać na noc. Miałybyśmy duuuużo czasu na opowieści. Co wy na to?
- Ale tylko dzisiaj, bo od poniedziałku zaczynamy treningi. – odpowiedziałam i zajęłam się pałaszowaniem ciacha, które zamówiłam.
- Ta to ma dobrze. – zaczęła Sara i spojrzała na mnie – Wsuwa i wsuwa a wygląda jak kijek od szczotki.
- Ej no wypraszam sobie. – zbulwersowałam się – Ostatnio przytyłam kilo.
- O matko.- wyjąkała Gabi
- Co? – wszystkie równo zapytałyśmy
- Mesut Ozil – wyjąkała
- Jaja sobie robisz? – zdziwiłam się i skierowałam wzrok na owego osobnika – O w mordę! Dziewczyny zarządzam ewakuację. Idziemy Sara.
- Czekaj. – złapała mnie za rękę – Mesut! – wrzasnęła
Chłopak odwrócił się w naszą stronę i uśmiechnął. Widziałam minę Gabi. No takiego buraka to u niej jeszcze nie widziałam xD Ozil podszedł do nas.
- Hej Sara. Isabell? Przecież powinnaś być w Londynie. – przywitał się – Mesut Ozil. – spojrzał na Gabi a dusiłam się ze śmiechu.
- Hej. – odpowiedziałyśmy chórem
Przedstawiłyśmy się i pogadałyśmy chwilę z pomocnikiem. Fajny chłopak. A dla Gabi był to najwspanialszy dzień w życiu xD Tak przynajmniej sądzę po jej minie xD Jakieś pięć minut później stałyśmy przy samochodzie i omawiałyśmy ostatnie szczegóły dotyczące dzisiejszego wieczoru. Tak gadałyśmy aż Paulina ściągnęła nas na ziemie. Wsiadłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy do najbliższego spożywczaka. Zostawiłam tam fortunę. Obładowane siatami wróciłyśmy do samochodu i pojechałyśmy do domu. Dojechałyśmy. Ach te Madryckie korki :D Ja wraz z moimi zakupami udałam się do garderoby a dziewczyny zaczęły zamieniać salon w wielką sypialnię xD Po godzinie układania i przymierzania ciuchów zeszłam na dół i zajęłam się przekąskami. W czasie przygotowywania obiadokolacji dla nas zerknęłam na zegarek. Wskazywał on 17.30. WOW! Ale ten czas zapierdala O.o  Mogę się założyć o kilo mufinek i liliowy sweter Pepa,  że zaraz wpadnie tu Sara. No i się nie pomyliłam. Pięć minut później do domu wpadła Carbonero z czymś.
- A co ty tam masz? – zapytałam dziennikarkę
- A to kilo mufinek czekoladowych domowej roboty mojej babci. – powiedziała i postawiła na stole koszyk z pysznościami. – Ze specjalną dedykacją od babci.
Wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem. Babcia Sary jest zarąbistą kobietą. Ma 83 lata i duszę nastolatki. Usiadłyśmy w salonie, włączyłyśmy jakąś komedię romantyczną i zajadając się, mojej roboty spaghetti, oglądałyśmy. Kiedy skończyłyśmy dochodziła godzina 21.00. Spojrzałyśmy wszystkie na siebie.
- Pierwsza! – wrzasnęłam na cały dom
- Druga! – krzyknęła Gabi
- Trzecia – teraz powiedziała Sara
Następna była Isabell, Kinga a na końcu Paulina. Ja poszłam do jednej łazienki na górze a Gabi do drugiej. Jak mniemam Sara skorzystała z tej dla gości. W łazience wzięłam prysznic i wykonałam wszystkie czynności po czym ubrałam się w piżamkę i zeszłam na dół.
- Szczerze powiedziawszy to świetnie dobrałaś piżamę. – zachichotała Sara w tym komplecie.  
- Od dzisiaj będziesz ciasteczkowym potworkiem. Pasi? – zarechotała Paulina 
- Może być. – wyszczerzyłam się – Wszystko byle nie Dominisia.
Gadałyśmy tak jeszcze chwilę aż z góry zeszła Gabi w tej piżamie. Isabell ubrała się w , Kinga w a Paula w ten zestaw.  Ej no bez jaj. Kinga ma taką samą piżamkę jak ja. Tylko inny kolorek. Siedziałyśmy z śpiworach w salonie, zajadając popcorn i plotkując. Nie widziałyśmy się przez rok więc mamy o czym.
- No to teraz skarbie opowiadaj o tym pierścionku. – zażądała Bella
- Nie o pierścionku tylko o tym szczęściarzu, który ci go dał. – zachichotałam
- To no było tak. – zaczęła Sara – Jakieś cztery lata temu poznałam chłopaka. Najpierw byliśmy przyjaciółmi ale później zaczęłam czuć do niego coś więcej tak samo jak on. Trzy lata temu poprosił mnie o chodzenie. Ponieważ on jest piłkarzem a ja dziennikarka nasz związek pozostał tajemnicą. Jakieś trzy miesiące temu oświadczył mi się. To od niego ten pierścionek.
- No dobra. – powiedziałam – Tylko podaj jego dane osobiste.
- Czyli jeszcze nie wiecie. – bardziej stwierdziła niż zapytał Sara.
Wstała i podeszła do torby. Wyjęła z niej gazetę i podała mi. Zaczęłam czytać.
„Piękna dziennikarka Sara Carbonero jest zaręczona. Na jej palcu widnieje pierścionek. Jak nam wiadomo jest to dwudziestocztero karatowe złoto ze sporych rozmiarów diamentem. Ostatnio widziano ją w towarzystwie wspaniałego bramkarza Królewskich Ikera Casillasa. Para chodziła po Madryckim parku trzymając się za ręce i szepcąc sobie czułe słówka. Zapytany o zdanie bramkarz odpowiada jednoznacznie: „ Tak, jesteśmy z Sarą razem już ponad trzy lata” W takim razie nie pozostaje nam nic innego jak tylko życzyć szczęścia Sarze i Ikerowi.”
Zamieszczone było tez zdjęcie Sary i Casillasa w parku trzymających się za rękę. Spojrzałam na Sarę później na gazetę i jeszcze raz na Sarę. Otworzyłam buzię i nie mogłam jej zamknąć. Wszystkie miałyśmy taki odruch. Carbonero siedziała i uśmiechała się jak głupi do sera czy jakoś tak. No nie. Nasza singielka przestała być singielką. No co się dzieje z tym światem.
- TY WREDNA MAŁPO! – krzyknęłam, rzuciłam się na dziennikarkę i zaczęłam ją łaskotać – Jesteś narzeczoną samego Ikera Casillasa i nie raczyłaś nam nic powiedzieć!? Jak mogłaś!?
Reszta wieczoru minęła na śmiech i chichach. Wpadłam na świetny pomysł. Mamy wielki ogród więc można było by wygospodarować miejsce na ognisko. Ławki i będzie wspaniale. Skoro dzisiaj piątek to jutro zaczniemy prace. Jak skończymy jutro do w niedziele będziemy się byczyły nad basenem.
- Takie pytanko Saruś – zaczęła Gabi – Poznał cię może Iker z Realem Madrid?
- Nie – odpowiedziała
- A to szkoda. – wyjąkała Gabrysia
- Ale ze mnie debil. – powiedziałam, pognałam do swojego pokoju i zbiegłam jak najszybciej się dało.- Zapomniałyśmy ci się pochwalić. Oto nasza własna osobista piłka do nogi z autografami całego Realu.
- ONI też się podpisali? – zapytała Sara i śmiesznie poruszyła brwiami
- No chyba ONI to główna część Realu? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Dziewczyny dyskutowały o czymś zawzięcie a ja w tym czasie poszłam do kuchni i wzięłam sobie Frugo. W drodze powrotnej spojrzałam na zegarek. Wskazywał 4.55 nad ranem O___o  A to sobie zabalowałyśmy xD Weszłam do salonu i zastałam dziewczyny smacznie chrapiące.
- Karim, no weź. Postaw mnie na ziemi. Proszę. – mówiła przez sen Kinga.
Zaśmiałam się cicho. Wyciągnęłam iPhona i zaczęłam nagrywać co mówi Kinga. Ale rano będziemy miały ubaw xD Po skończonej robocie wsunęłam się do śpiwora i momentalnie usnęłam.

 ____________________________
No i o jeden więcej :D Musicie ze mną jeszce trochę wytrzymać. Pisać dalej?


piątek, 30 listopada 2012

Rozdział 3

W pudełku znajdowała się piłka do nogi z autografami całego Real Madrid. Wyjęłam ją i znalazłam JEGO autograf. Spojrzałam pytająco na Martynę. Ta tylko wyszczerzyła się i pokiwała głową.
- O dżizys! – wrzasnęłam – Dziewczyny, patrzcie!
Przyjaciółki otoczyły mnie i zaczęły oglądać piłkę. W pewnym momencie wszystkie, jak roboty, spojrzałyśmy na tatę. On tylko podniósł ręce w geście obrony i pokazał głową na niczego niespodziewającą się Martynę. Wrzasnęłyśmy „TULIMY!” i rzuciłyśmy się na moją macochę.
- Dziewczyny, dusicie mnie. – wyszeptała miażdżona osoba.
- Sorki – odpowiedział King a wszystkie ją puściłyśmy.
- Dobra, a teraz pojedziemy do domu, przebierzemy się i możemy w końcu jechać na te zakupy? – spytała Bella i zrobiła oczy ala kot z Shreka.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Jednak Isabell potrafi się wpasować xD Wsiadłam do samochodu, opuściłam dach i włączyłam radio. - Ustawiłem wam GPS na najkrótszą trasę. – powiedział tata – Zaraz włożę wasze walizki do bagażnika i możecie jechać.
- Dzięki tato – powiedziałam i pocałowałam ojca w policzek – Jesteś najlepszy.
- Tak, wiem. – wyszczerzył się i odszedł
Po 30 minutach tata wepchnął nasze walizki do bagażnika. Gabi dosiadła się do mnie do przodu a reszta usadowiła się z tyłu. GPS zaprowadził nas na obrzeża Madrytu. Na końcu trasy znajdował się nasz nowy domek. Kiedy zobaczyłam naszą hacjendę moje oczy przypominały pięciozłotówki. No na serio. Miałam większy wytrzeszcz niż Ozil xD Wjechałyśmy na posesje i od razu pognałyśmy do drzwi frontowych. Gabi otworzyła je i wparowałyśmy do środka. W środku dom był jeszcze piękniejszy niż na zewnątrz. Salon wyposażony w wielki telewizor i DVD, z którego wchodzi się do kuchni. Na dole była łazienka dla gości i dwa dodatkowe pokoje. Schody prowadziły na górę. Długi korytarz, z którego wchodziło się do pięciu pokoi i dwóch łazienek. OMG! Na każdych drzwiach wisiała karteczka z imieniem. Pierwszy pokój był Kingi. No, no. Zalatuje mi tu Bellą xD Naprzeciwko znajdował się pokój Pauliny. Następnie pokój Gabi, pokój Isabell a na końcu moje królestwo. Coś mi się czuje, że moja siostra maczała w tym palce, bo nie sądzę, żeby tata miał taki dobry gust. Wróciłyśmy do salonu. Od zachodniej strony pokoju zauważyłam oszklone drzwi, które wychodziły na taras i ogród z basenem. Matko. Ale tata z Martyną musieli na to wydać kasy.
- Dziewczyny! – wrzasnęłam – Mamy basen!
- Serio?!- krzyknęła z domu Kinga a chwilę później już stała obok mnie. – Ale zajebisty. Bella musimy iść na te zakupy? Przecież sklep nie zając nie ucieknie.
- Idziemy i nie ma dyskusji! – krzyknęła z kuchni siostra – A przy okazji zajdziemy do sklepu, bo lodówka świeci pustkami. Wiecie, co. Ojciec specjalnie wybudował ten dom tu. Naprzeciwko urzęduje ja. No nie powiem ale macie niezłą sąsiadkę.
Wszystkie trzy zaczęłyśmy się chichrać.
- Te, śmieszki! – krzyknęła Paula – Przebieramy się i na zakupy.
Ogarnęłam się i weszłam do domu. W salonie stała moja wielka niebieska walizka. Wzięłam ją i wtaszczyłam na górę. Otworzyłam drzwi do mojego pokoju i padłam. O takim pokoju zawsze marzyłam. Chwilunia…. No tak. Jakieś trzy lata temu Bella pomogła mi zaprojektować pokój marzeń i jak mniemam wykorzystała to. Weszłam do garderoby* i zaczęłam rozkładać ciuchy. Co jeszcze dziwniejszego, że Bella zapełniła mi prawie połowę garderoby nowymi ciuchami. Moja mina kiedy skończyłam i spojrzałam na ciuchy: O.o  Teraz mogę wybrać coś sensownego na zakupy. No to poszukiwania czas zacząć. Zdecydowałam się na to. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do łazienki*. Wzięłam prysznic, i ubrałam się w ciuszki. Włosy uczesałam, rozpuściłam i założyłam na nie ray-bany. Wyszłam i znowu skierowałam się do pokoju. Do torebki włożyłam wszystkie potrzebne rzeczy i skierowałam się do salonu. Na kanapie siedziała Gabi ubrana w to, Bella ubrana w to. Kinga odziana w to. A Paulina jak zwykle się grzebie. Dziewczyny spojrzały na mnie błagalnie. Odwróciłam się i ruszyłam do pokoju przyjaciółki. Weszłam do pokoju. Nie ma jej. Weszłam do garderoby i złapałam się za głowę.
- Na włosy Puyola co tu się stało?! – powiedziałam
Paulina spojrzała na mnie. Od razu zaczęła sprzątać a ja szperać. Postawiłam na to. Paula pognała do łazienki a ja dokończyłam układanie ciuchów. Po 5 minutach zeszłam na dół i dołączyłam do dyskusji na temat pięknych oczu Gerarda Pique i rozbrajającego uśmiechu Sergio Ramosa. Jakieś 10 minut później dołączyła do nas Paula i wszystkie udałyśmy się do samochodu. Po niecałej godzinie już buszowałyśmy po sklepach. Zaszalałam. Kupiłam sobie trzy pary spodenek, dwie pary botków, sandałki, japonki, dwie pary conversów, bejsbolówkę, sześć T-shirtów, dwie spódnice, sukienkę, bandankę, trzy pary rurek, sweterek, dwie torby, dwie par okularów, szpilki, baleriny, nową obudowę do iPhona, koturny, nowe słuchawki, trzy boxerki i złoty wisiorek. Obładowane torbami, udałyśmy się do kawiarenki na kawę i ciastko. Usiadłyśmy przy stoliku i gadałyśmy o wszystkim i o niczym.
- Ciekawe co u Sary? – zaczęłam temat – Co nie?
- Nio. – odpowiedziała mi Kinga – No rzesz w mordę go i nożem. Gdzie jest nasze zamówienie?!
- Nie bulwersuj się skarbie. – próbowałam uspokoić przyjaciółkę – O patrz już idzie.
- A tak wracając do tematu Sary to ciekawa jestem jak mi się wytłumaczy z tego pierścionka na palcu. – powiedziała Gabi.
- Oj tak. – przytaknęłam przyjaciółce. – I dlaczego w ogóle się nie odzywała przez rok. Niech ja tylko dostanę w swoje ręce naszą kochaną pannę Carbonero.
W tej chwili usłyszałam pisk za sobą.
______________________________________________________________________________
Jak na razie będą totalne flaki z olejem więc od razu przepraszam : D  Zapraszam do czytania. Jak macie jakieś sugestie to piszcie w komentarzach : * To do następnego : D Jeżeli chcecie : >

wtorek, 27 listopada 2012

Rozdział 2

„Proszę zapiąć pasy. Podchodzimy do lądowania” Taki komunikat wyrwał mnie ze snu. Obudziłam śpiącą królewnę(czyt. Gabi xD). Po około 20 minutach czekałyśmy na walizki. Kinga znowu wpadła na Benzeme ale tym razem była milsza. Nie zdziwię się gdy ten chłopak pomyśli, że ma wahania nastrojów xD Wszystkie odebrałyśmy walizki i ruszyłyśmy do wyjścia gdzie zobaczyłam mojego tatę, który machał nam. Zostawiłam walizki i podbiegłam to ojca. Rzuciłam się na niego a on obrócił mnie dwa razy. Wreszcie postawił mnie na ziemi.
- Dominisia – zaczął.
Wspominałam, że tylko tata może tak na mnie mówić? Nie, to właśnie mówię.
 – Ale ty wyrosłaś. Wypiękniałaś. Jak minął lot?
- Całkiem nieźle. Chociaż mogło być lepiej. – odpowiedziałam – Zaraz wracam.
Pogalopowałam do dziewczyn, które siedziały sobie na ławeczce i czekały. Zabrałam moje bagaże i wszystkie cztery ruszyłyśmy do taty. Zapoznał nas ze swoją żoną Martyną. Okazała się świetną kobietą. Taka wariatka. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Kiedy tata zobaczył nasze walizki złapał się za głowę.
- Czy wy kobiety nie potraficie spakować się w jedną walizkę? – zapytał w drodze do samochodu – Nie wiem czy to się do bagażnika zmieści.
- Po pierwsze: To są same najpotrzebniejsze rzeczy, czyli słuchawki i laptop. – powiedziałam a dziewczyny i Martyna wybuchły śmiechem – A po drugie to: spokojna twoja rozczochrana. W tym bagażniku zmieści się wszystko.
- Ja ci dam rozczochraną. – powiedział tata i rozczochrał mi włosy
- Ej no. Ja się tak nie bawię. – zaczęłam się chichrać.
Doszliśmy do samochodu* . Tata próbował wepchnąć nasze walizki do bagażnika a my razem z Martyną gadałyśmy i śmiałyśmy się jak opętane. Nagle usłyszałam „Cheryl Cole – Call my name”. Wyjęłam telefon i odebrałam. Halo… Cześć mamo… Tak, już doleciałam… Nie, nikt mnie nie okradł… Dobrze … Matko przecież to tylko dwa miesiące … Dobra. Muszę kończyć. Cześć.
Kiedy tata wepchnął nasze walizy do samochodu usiadł za kierownicą i zaczął zadawać pytania z prędkością karabinu maszynowego. Opowiedziałyśmy mu co tam w Polsce i najnowsze plotki prosto ze stadionu Legii Warszawa. W końcu wypaliłam o spotkaniu Benzemy. Martyna razem z Gabi szorowały szczęką po ziemi a tata mało nie zszedł ze śmiechu. Podsumował to krótko.
- Jeszcze nie raz go spotkacie.
Kinga na te słowa zrobiła się czerwona jak dorodny buraczek i zaczęła bawić się bluzką. Dojechałyśmy do hacjendy* taty xD Jak ja lubię to słowo. Na pierwszy rzut oka wydaje się mała ale kiedy wejdziesz do środka to… po prostu pałac. Nie no. Pałac ma mniej pokoi ^^  Chwyciłyśmy walizki i ruszyłyśmy do domu. Weszłyśmy do kuchni* a ja od razy otworzyłam lodówkę. Wyjęłam soczek pomarańczowy i pięć szklanek. Postawiłam je na stole i nalałam wszystkim. Brakuje tu jednej osoby. Zawsze w wakacje chodziłyśmy razem na zakupy, chlapałyśmy się w basenie, oglądałyśmy mecze, które później omawiałyśmy do 4 nad ranem, horrory, po których same bałyśmy się wyjść do łazienki. Moja siostra niestety w te wakacje nie będzie mogła nam towarzyszyć. A to już nie to samo :’(
- Doma – zaczęła Gabi – Czemu Bella nie mogła przyjechać?
- Mówiła mi, że ma urwanie głowy z tą nową kolekcją i musi lecieć do Londynu. – odpowiedziałam, gdy nagle do kuchni wparowała moja ukochana starsza siostra.
- Jak widzisz siostrzyczko, głowę mam na miejscu. – powiedziała i przytuliła mnie tak mocno, że o mało mi żeber nie połamała. – Jak bym mogła przegapić wakacje z moimi szajbuskami? To przebierać się i na miasto.
Nagle do kuchni wszedł tata z Martyną. Moja macocha trzymała coś za sobą.
- Nie tak szybko Bella. – zatrzymał Isabell ojciec – Najpierw chcemy dać coś dziewczyną. Po pierwsze.
- Wiemy, że uwielbiacie jeździć po Madrycie i okolicach a skoro każda ma prawo jazdy to zafundowaliśmy wam coś. – dokończyła Martyna i wręczyła mi niebieskie pudełko – Jeszcze nie otwieraj. A po drugie.
- Tu w domu zawsze jest harmider i ostatnimi czasy mamy mnóstwo gości, więc proszę. – orzekł tata i podał Gabi tym razem żółte pudełeczko – No. Teraz możecie otworzyć.
Jak na komendę otworzyłyśmy podarunki. W żółtym pudełku znajdowały się klucze z zawieszką Real Madrid. Zaczęłyśmy piszczeć i skakać. Ja nie wieżę. Tata wybudował nam nasz własny dom w ….no właśnie. Gdzie?
- OMG! Gdzie on jest? Niech pan powie! Plis. – ekscytowała się Paula
- To zaraz. Teraz drugie. – odpowiedział
Otworzyłyśmy a tam kolejne klucze z zawieszką Real Madrid. Tyle, że te są do ….o dżizys!!! Mamy samochód!!! Piszczałyśmy i skakałyśmy jeszcze bardziej. Cała czwórka rzuciła się na mojego tatę i zaczęła go dusić. Potem przyszłą kolej na Martynę. Wybiegłyśmy przed dom gdzie stało nasze autko*. To był kabriolet tylko, że miał zamknięty dach. Otworzyłam je i wpakowałam się do środka. Na przednim siedzeniu pasażera leżało jeszcze jakieś pudełko. Wzięłam je i wyczłapałam się z samochodu.
- To też dla nas? – spytałam tatę.
-Tak. – odpowiedział
Otworzyłam a to co tam zobaczyłam zwaliło mnie z nóg.



* Samochód taty  
            








* Hacjenda taty












* Kuchnia taty i Martyny











* Nasze autko













_________________________________________________________________________________
Koszmar -,- Gorsze niż flaki z olejem -.- Następny w sobotę lub niedzielę : D

niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział 1

„Biegnę z piłką w stronę bramki. Wpadam w pole karne. Już chce oddać strzał, gdy wślizgiem atakuje mnie sam Sergio Ramos. Sekundę później upadam na murawę. Czuje okropny ból w lewej nodze. Widzę nad sobą zmartwioną i przestraszoną twarz samego El Lobo. Pomaga mi wstać. Nasze twarze są coraz bliżej, nasze usta dzielą zaledwie milimetry..” Cholerny budzik. Otworzyłam oczy i spojrzałam na przedmiot, który brutalnie przerwał mi mój piękny sen. Wskazywał 2.30. Zwlekłam się z łóżka i weszłam do
garderoby. Chwyciłam wcześniej naszykowane ciuchy i pognałam do łazienki. Wzięłam prysznic i wykonałam wszystkie poranne czynności. Założyłam to. Włosy uczesałam i związałam w niedbałego warkocza. Po cichu zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni. Z lodówki wyjęłam mleczko. Chwyciłam pierwszą lepszą miskę, wsypałam do niej płatki i zalałam mlekiem. Pełno wartościowe i szybkie śniadanie :D Kiedy skończyłam jeść, miskę wstawiłam do zmywarki i udałam się do swojego pokoju. Spakowałam jeszcze ostatnie potrzebne rzeczy i zamknęłam walizkę. Jak ja się zmieściłam w jedną? Oto jest pytanie! Zmieścił się laptop i słuchawki. To najważniejsze, bo ja bez laptopa i słuchawek to jak bez ręki xD No na serio. A no i jeszcze bez jakiejś dobrej książki. Spakowałam całą letnią część garderoby. W Madrycie jest pewnie ze 30 stopni. A w Polsce, Hmm? Ładną mamy jesień tego lata xD Omiotłam jeszcze raz wzrokiem swój pokój. Moją uwagę przykuło łóżko. Będzie mi go brakowało. Jest takie wygodne i ten mój łapacz snów. Po prostu miodzio xD Zarzuciłam na siebie szary sweterek. Staszczyłam bagaż na dół. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam piosenkę „Shakira – She Wolf”. Ruszyłam w stronę osiedla Pauliny. Co jak co ale mieszkanie to ona ma ładne ^^ Doszłam. No co prawda mam prawko ale po co to komu skoro nie mam autka. Ta, ojczym stwierdził, że sama sobie kiedyś kupię. Na słuchawki to da a na samochód to już nie, bo za dużo. To jest cały Paweł. Ale jak przyjdzie co do czego to jest niezastąpiony. W przeciwieństwie do mamy. Weszłam do odpowiedniego budynku i zapukałam w drzwi z liczbą 3. Ja tam wiem dlaczego jej mieszkano ma cyferkę 3 :D Oj tak. Paulinka jest wielką fanką Gerarda Pique. Jak ja to mówię: Pikaczu. Po kilku chwilach otworzyła mi Gabi jeszcze w piżamie? O.o Chwilunia. Co tu jest grane? Wpuściła mnie do środka i wyjaśniła, że została u Strzeckiej na noc. Siadłam w kuchni. Zrobiła mi kawę i kazała chwilę poczekać aż się ubierze. Postanowiłam, że zrobię tym głodżillą pyszne i pożywne śniadanko. Postawiłam na jajecznice i soczek pomarańczowy. Po piętnastu minutach przyszła do mnie ubrana w to.
- Niezły kapelutek słonko. – zachichotałam
- Tak wiem genialny jest. – odpowiedziała
Gdy zobaczyła śniadanko rzuciła się na nie niczym Casillas na piłkę xD Jajecznica zniknęła po nie całych dwóch minutach.
- Ta Paulina cię głodziła, czy co? – spytałam przyjaciółki pijącej soczek.
- Nie. – odpowiedziała i odstawiła szklankę – Ale to jej gadanie o Gerardzie tak na mnie działa. No rozumiem, że go lubi ale przestała by o nim tak nawijać.
- No widzisz jak ja się czuję jak ty mi gadasz o Ozilu – powiedziałam i upiłam trochę kawy
- Ja też tak mam? – spytała przerażona
- No czasami. – zaśmiałam się i wypiłam kawę do końca – A tak zmieniając temat to gdzie nasza przyszła pani Pique?  
-Biedulka nie wie w co się ubrać. – zachichotała Gabi i zabrała talerz po jajecznicy.
- To ja jej zaniosę tę jajeczniczkę, bo tam z głodu wykituje. – powiedziałam, chwyciłam talerz ze śniadaniem, szklankę z sokiem i poszłam do pokoju Pauli. Nie było jej. No tak pewnie siedzi w garderobie. Miałam racje. Jej garderoba wyglądała jak pobojowisko. Zawołałam Gabi a ta złapała się za głowę.
- No co? – spytała Paula a w jej oczach było widać panikę. – Nie mam się w co ubrać.
- Nie panikuj. – rozkazałam przyjaciółce – Gabi spróbuje ułożyć ten cały bajzel, ja ci coś znajdę a ty w spokoju zjesz śniadanko i pójdziesz do łazienki
- Tak jest pani kapitan – usłyszałam za sobą głos Kingi – Ja pomogę Gabi, bo wątpię żeby sama sobie poradziła.
Dziewczyna ubrała się to. Pisnęłam i rzuciłam się dziewczynie na szyje. Wyjechała na dwa tygodnie i gadałyśmy tylko przez telefon. Dziewczyny poszły w moje ślady i po chwili wszystkie wrzasnęłyśmy: „TULIMY!” Zaproponowałam Kindze śniadanko w postaci jajeczniczki i soczku. Po pozytywnej opinii naszego smakosza czyli Gabi zgodziła się. Prace ruszyły pełną parą. Gabrysia składała ciuchy a Kinia rozkładała je i rozwieszała. Paulina jadła śniadanko a ja próbowałam znaleźć coś ładnego, dziewczęcego a za razem wygodnego. Wreszcie znalazłam . Wyszperałam do tego jeszcze jeansową kurteczkę Zaniosłam Pauli to. Wróciłam do dziewczyn, które już skończyły robotę. Udałyśmy się do kuchni gdzie zgodnie z obietnica przyrządziłam Kini mój specjał śniadaniowy xD
- Miśka – zwróciła się do mnie – Od teraz zawsze robisz mi śniadanie.
- Mi też.- orzekła Gabi
- I mi! – wrzasnęła Paula z pokoju.
- No to zostałam kucharzem na pół etatu – westchnęłam teatralnie i złapałam się za głowę
Wszystkie trzy wybuchnęłyśmy niepochamowanym śmiechem. Zaczęłyśmy obgadywać wszystkich piłkarzy. Zaczynając od ulubieńca Gabi, Mesuta Ozila a kończąc na Karimie Benzemie i Ikerze Casillasie. Zerknęłam na zegarek. Wskazywał 4.30.
- Ty, Pauliś rusz dupsko, bo będziesz na piechotę do Madrytu zasuwać! – krzyknęłam
Chwilę później wyszła z pokoju, taszcząc dwie, ogromne walizki, A myślałam, ze to ja przesadziłam J Jak to dobrze, że taxówki są 24 na dobę. Zamówiłyśmy dwie i ruszyłyśmy na lotnisko im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Odprawa i te inne duperele przebiegły wyjątkowo szybko. Po wszystkim miałyśmy jeszcze godzinę dwadzieścia czasu wolnego. Zaciągnęłam towarzystwo do księgarni. Ponieważ nie wzięłam ze sobą książek postanowiłam, że kupię dwie czy trzy. Zasiliłam moją kolekcję o biografię Ikera Casillasa, książkę o reprezentacji Hiszpanii, Realu Madrid i FC Barcelonie. Ale będę miała zajęcie. Niach, niach. Pewnie myślicie, że zacieram rączki, tak? To dobrze myślicie xD  Kiedy podchodziłam do kasy w oczy rzuciła mi się nowa biografia. Ta której bym się za Chiny nie spodziewała. Była to książka o Sergio Ramosie. Chwyciłam ją i pognałam zapłacić. Jak to dobrze, że Paweł przelewa mi co tydzień kasę. Gabi kupiła tylko o La Roja, bo resztę ma. „Pasażerowie lotu Warszawa – Madryt proszeni są do wyjścia nr. 4” Ten komunikat oderwał nas od rozmowy o nowo zakupionych książkach. Udałyśmy się do wskazanego wejścia i już po 15 minutach leciałyśmy nad Warszawą. Paulina słuchała muzyki. Pożyczyłam książkę o Realu Kindze, a sama zaczęłam pochłaniać biografię Casillasa. Gabi jak to Gabi słodko spała. Miałam trochę więcej niż godzinę spokoju. Nagle usłyszałam groźby Kingi do jakiegoś chłopaka. Spojrzałam na „sprawcę” całej afery. Był nim sam Karim Benzema. W końcu odszedł i usiadł… za nami O__o   O holender! Mam nadzieje, że nie rozumie po polsku.
- Co ty odwalasz? – zapytałam przyjaciółkę – Czemu go tak zjechałaś, Cio?
- Przechodził i przez niego upuściłam książkę– zbulwersowała się Kinga – Czy ty to rozumiesz?
- Czy ty wież komu nawrzucałaś?- spytałam troszkę podenerwowana – Nie? To cię oświecę. To był Karim Benzema.
Jak na zawołanie chłopak nieco się speszył. Naciągnął lepiej kaptur i ukrył głowę w jakiejś książce.
- Że, co – wrzasnęła a wszyscy spojrzeli się na nas jak na wariatki – Po pierwsze: Gwiazdy piłki nożnej latają biznes klasą czy jak to się tam zwie. A po drugie: Poznałabym swojego idola!
- Jeżeli to nie był Benzema to ja jestem królową Wielkiej Brytanii – zaśmiałam się
- Witam Waszą Wysokość – powiedziała teatralnie i ukłoniła się – Może herbatki?
Wykonałam gest „przyklej czoło”. Mówisz jej, że właśnie spotkała swojego idola a ta nic.
- To nie był Karim Benzema. – Kinga nie dawała za wygraną – Jeżeli masz racje to postawię ci kawę i duże lody.
- Wyciągaj portfel, skarbie. – zatarłam rączki i uśmiechnęłam się diabelsko – Spójrz za kolesia za mną.
Akurat rzekomy piłkarz ściągnął kaptur i ukazała się Benzemowa fryzura, którą każdy fan zna i wszędzie rozpozna. Spojrzała na obrazek w książce i jeszcze raz na chłopaka, po czym, głośno wypuszczając powietrze, opadła na fotel. Oddała mi książkę i przez cały lot słuchała muzyki. Co jakiś czas zerkała kątem oka na piłkarza i uśmiechała się pod nosem. Po jakimś czasie Paulina próbowała dowiedzieć się dlaczego Kinga buja w obłokach. Opowiedziałam jej o wszystkim i opadłam na fotel. Założyłam słuchawki na uszy i przy pierwszych taktach „Enrique Iglesias – Hero” odpłynęłam do krainy Morfeusza.