czwartek, 31 stycznia 2013

Nie mogę uwierzyć -.-

Cześć kochane
Ja jeszcze nie okiełznałam emocji po wczorajszym Gran Derbi. Nadal pozostał wielki niedosyt i złość na Karima xD Ja jestem na 100% pewna, że gdyby nie ta fryzura to było by ze 3:1!!! Ale najgorzej boli mnie to, że nie jest pewne czy obejrzę rewanż na Camp Nou! Okazało się, że 27 (środa) idę do szpitala i wracam dopiero w piątek wieczorem :( Jestem załamana. Ale mam nadzieje, że na sali będę miała telewizor . a WY JAK PRZEŻYŁYŚCIE MECZ????

środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 14


Rozdział dedykuje: IswedWolf za to, że jesteś za mną od początku :*
Tydzień minął baaaaardzo powoli. Treningi, dom i tak do znudzenia. Aż wreszcie nadeszła upragniona sobota. Wstałam o 9.30. Wstałam z łóżka i poszłam do garderoby. Wybrałam ciuszki i ruszyłam do łazienki. Wykonałam wszystkie poranne czynności i ubrałam się. Włosy uczesałam i związałam w wysokiego kucyka. Wyszłam i udałam się do kuchni, gdzie szfędała się już Gabi już ubrana.
- Wyspałaś się? – zapytała
- Można by to tak ująć. – ziewnęłam i siadłam przy stole – Co na śniadanie?
- A co se zrobisz. – zaśmiała się – No dobra. Jajecznica.
- Kocham cię. – wyszczerzyłam się
Po kilku chwilach dostałam pyszne śniadanko. Razem z Gabi jadłyśmy jajeczniczkę gdy do domu wpadła Sara.
- Hejo. – przywitała się i wypiła mi pół szklanki soczku pomarańczowego. – To co robimy?
- Jak to co? – zdziwiłam się – Leżing i smażing nad basenem.
- Mi Pasi. – wyszczerzyła się
- No a potem wieczorek panieński oczywiście. – powiedziała Kinga już ubrana
- Co? – zdziwiła się dziennikarka – Jaki wieczór panieński?
- Jak to jaki wieczór panieński!? – zbulwersowała się brunetka – Idziemy do klubu i nawet nie śmiesz mi zaprzeczać.
- No dobra. – zaśmiała się Carbonero – To do ogródka.
Przytaknęłyśmy. Poleciałam do siebie, z szafy wyciągnęłam kostium i go ubrałam. Złapałam książkę, iPhoda, telefon i zeszłam na dół. Walnęłam się na leżaku obok Sary i włożyłam słuchawki do uszu. Dzień minął nam bardzo leniwie. Około 18 Sara wróciła do siebie a my zaczęłyśmy przygotowywać się do wyjścia. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Wysuszyłam je i rozpuściłam. Nawet nie musiałam kręcić, bo same to zrobiły. Ubrałam się i umalowałam. Po 30 min. byłam gotowa.  Poszłam do Gabrysi. Ta jeszcze była w proszku.
- Pomóc? – zaoferowałam się
- A możesz? – spojrzała na mnie z nadzieją
- No ba. – zaśmiałam się – Idź się umyj itp. a ja się zajmę ciuchami.
- Dzięki ci o pani wielka. – zaśmiała się i już jej nie było
Zaczęłam szperać w jej garderobie. Wreszcie znalazłam odpowiednie ciuchy i zaniosłam je przyjaciółce. Ta się przebrała. Włosy miała wyprostowane i rozpuszczone. Postawiła na naturalny makijaż. My dwie byłyśmy gotowe. Siadłyśmy w salonie i omawiałyśmy jak spędzimy ten wieczór. Ustaliłyśmy, że pobawimy się a potem wstąpimy do jakiejś kawiarni i trochę pogadamy. Później z góry zeszła Kinga w sukience a za nią Paulina w cekinowej sukience.Kiedy miałyśmy już wychodzić do domu wpadła Isabell ubrana w to. Wsiadłyśmy do jej samochodu i ruszyłyśmy do Sary. Pod domem stało jeszcze kilka samochodów. Zakładam, że chłopcy robią wieczór kawalerski dla Ikera. Wysiadłyśmy i udałyśmy się do drzwi. Zapukałam. Otworzył mi Sergio. Wytrzeszczył oczy i stał w drzwiach a ja wyglądałam jak burak.
- Sergio – zaczęła krztusząc się ze śmiechu Kinga – Wpuścisz nas?
- Co?… A tak pewnie . – uśmiechnął się – Wchodźcie.
Ja weszłam na końcu. Uśmiechnęłam się nieśmiało do Ramosa i weszłam do salonu. Siedzieli tam chłopcy. Do nas dziewczyny dołączą w klubie. Posiedziałyśmy chwilę i pośmiałyśmy się. Angel ganiał Marcelo, bo chciał się pobawić jego włosami.
- A weź mnie zostaw! – wrzeszczał Brazylijczyk – Dopiero co je układałem!
- No weź Marcelo! – zrobił oczy ala kot a Shreka Angel – Tylko chwilkę.
- Nie!- wrzasnął Marcelo.
Siedziałam na kolanach Sergio i śmiałam się w niebogłosy. Aż mnie brzuch zaczął boleć. Chciałam zejść z obrońcy ale perfidnie trzymał mnie w pasie.
- Puść mnie Sergio. – śmiałam się – Ciężka jestem.
- Wcale, że nie. – odpowiedział spokojnie
- Jak tam chcesz. – oparłam się o niego i uśmiechnęłam diabelsko.
- Ładnie wyglądasz. – wyszeptał mi do ucha
- Dziękuje. – zarumieniłam się – Ty też świetnie wyglądasz.
- Z kim idziesz na ślub? – spytał się
- Jako singielka. – zaśmiałam się i spojrzałam na niego
- No, bo … tak sobie pomyślałem, że… - zaczął się jąkać – Może poszłabyś ze mną?
Zaskoczyło mnie to pytanie. Ale w ten pozytywny sposób. Uśmiechnęłam się uroczo i zgodziłam się. W oczach chłopaka wyczytałam radość i coś jeszcze. Ale nie wiem jak mam to nazwać. W tej chwili z góry zeszła Sara w tym. Ikerowi mało gały nie wypadły. Dziennikarka uśmiechnęła się do nas. Pożegnałyśmy się i ruszyłyśmy do samochodu.  Bella siadła za kierownicą i zawiozła nas pod jeden z najlepszych klubów w Madrycie. Weszłyśmy do środka i zajęłyśmy wynajętą lożę. Po godzinie dołączyły do nas Ines (to), Ada (to), Alice (to), Oriana (to), Kat (to) i Monica (to). W klubie spędziłyśmy prawie cztery godziny. Następnie Bella wróciła do siebie a my pobieżyłyśmy do całodobowej kawiarni. Usiadłyśmy i zajadając szarlotkę z lodami na ciepło śmiałyśmy się i gadałyśmy.
- A macie partnerów? – spytała w końcu Sara
- Tak. – odpowiedziałyśmy chórem
Spojrzałyśmy na siebie zdziwione a Sara wybuchnęła śmiechem. Czyli, że ona o wszystkim wiedziała?
- No to się chwalić. – odezwała się Ines
Fabio zaprosił Adę, Gonzalo Monice, Karim Kingę, Mesut Gabi, Gerard Paulę, Angel Alice, Marcelo Ines a Sami Oriane. Wszystkie śmiałyśmy się w niebogłosy.
- A ja będę w roli przyzwoitki. –dusiła się ze śmiechu Kat – O ja biedna.
Nagle do kawiarni wszedł Iker a za nim reszta. Popatrzyłam na Sergio wzrokiem: „Co wy tu do jasnej cholery robicie”.
- Nie do mnie pretensje. – podniósł ręce w geście obrony – Cały czas się kontaktowali. – wskazał na parę
- No i masz babo placek. – założyła ręce na piersi Ines – A miałyśmy jeszcze zrobić jej test na temat wiedzy o swoim przyszłym mężu.
Wszyscy się zaśmiali. Rozeszliśmy się do domów około 1 w nocy. Sara nocowała u nas. Po 2 byłyśmy w domu. Każda padła nie żywa na łóżko i usnęła.  

Ubranie Kingi




















Sukienka Pauliny 


















_________________________________________________________________
Mam nadzieje, że nie zanudziłam was tym rozdziałem. Wyszedł po prostu fatalny. Nerwy przed Gran Derbi biorą górę -.- Pisać dalej? 

sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 13


Obudziłam się o 8. Zwlekłam się z łóżka i udałam się do garderoby. Po długich poszukiwaniach wzięłam wybrane ciuchy i skierowałam się do łazienki. Od razu po wejściu ochlapałam twarz lodowata wodą. Spojrzałam na siebie. Ale brzydka jestem. No co? Samokrytyka xD Wykonałam wszystkie poranne czynności i ubrałam się. Włosy uczesałam i rozpuściłam. Po cichu zajrzałam do dziewczyn. Każda spała jak zabita. Po cichutku zeszłam na dół. Chłopcy spali jak aniołki. Ale kiedy spojrzałam na Marcelo i Gonzalo chciałam wybuchnąć śmiechem. Spali przytuleni do siebie. Pstryknęłam zdjęcie i schowałam narzędzie zbrodni do kieszeni. Po drodze zgarnęłam mojego laptopa i poczłapałam do kuchni. Zrobiłam sowie kawę z mlekiem i kilka tostów z dżemorem truskawkowym. Wraz ze śniadaniem zasiadłam do stołu i włączyłam laptopa. Poprzeglądałam jakieś strony plotkarskie. „Piłkarze Realu Madrid nie są już do wzięcia?” taki właśnie nagłówek mnie zaatakował.
„Jakiś czas temu widziano podopiecznych Jose Mourinho jak siedzieli w pizzerni w towarzystwie piłkarek z Realu Madrid. Śmiali się i żartowali a na koniec czule się pożegnali. Czy te dziewczyny są tylko koleżankami czy może kimś więcej?”
Ja im zaraz dam kimś więcej. Jakąś godzinę później zeszła Gabi już ubrana. Zrobiła sobie kanapki z Nutellą i usiadła obok mnie. Oglądałyśmy zdjęcia z wakacji z zeszłego roku. Tata zabrał nas na wybrzeże Costa de la Ruz. Ale było fajnie. Nagle z salonu zaczęły dochodzić jakieś szmery.
- Czyżby nasi panowie zaczęli się budzić? –zarechotałam a Gabi mi zawtórowała – Chodź zrobimy im śniadanie.
- Ja pójdę po wodę i tabletki od bólu. – uśmiechnęła się blondynka i ruszyła po niezbędnik imprezowicza xD
- Czekaj. – zatrzymałam ją – Pokaże ci coś za co Marcelo i Gonzalo powinni dostać pokojową nagrodę Nobla.
Z kieszeni wyjęłam telefon i pokazałam jej zdjęcie z przytulonymi do siebie piłkarzami. Dziewczyna wybuchnęła chichotem. No ale naprawdę. To wyglądało przekomicznie. Gaba poszła po te tabletki a ja zajęłam się robieniem naleśników. Gaba powróciła  z zaopatrzeniem, zakasała rękawy i mi pomogła. Równo o 12 skończyłyśmy.
- Może by obudzić śpiące królewny. – zasugerowała przyjaciółka – Ja biorę dziewczyny.
- Dlaczego zawsze ja mam trudniejsze zadanie? – zaskomlałam
- Bo, tak. – odpowiedziała inteligentnie Gabrysia
Machnęłam ręką i poszłam do salonu. Najpierw podeszłam do Sergio.
- Pobudka śpiochu. – zatrzęsłam nim – No wstawaj! Ramos!
- Nie krzycz błagam. – złapał się za głowę – O! Maleństwo! Myślałem, że to Di Maria.
- Świetnie. – zaśmiałam się i usiadłam na materacu – Zamieniam się w Angela.
Wybuchnęliśmy śmiechem. Niechcący położyłam rękę na jego ręce. Szybko ją zabrałam i na domiar złego spiekłam buraka.
- Słodko się rumienisz. – uśmiechnął się Ramos
Spojrzałam się na niego i zatopiłam się w jego czekoladowych oczach. Szczerze powiedziawszy to jeszcze nigdy w życiu ni widziałam tak pięknych oczu.
- Doma! – nagle wrzasnęła Kinga – Głodna jestem!
Wraz z Sergio wybuchnęliśmy śmiechem. Wstałam z materaca i włączyłam radio na fula. Za jakieś 5 minut będą jęczeć żeby je wyłączyć.  Poczłapałam do kuchni i przygotowałam śniadanie. Najpierw na dół zeszła przebrana już Kinga a za nią Paulina w sukience Chłopaki pofatygowali się aby wstać i poczłapali do nas do kuchni. Dwa pudełka tabletem ulotniły się w nie całe pięć minut. 
- Maleństwo nie ma kaca. – stwierdził Mesut i wyżłopał kolejną butelkę wody – Co? Dlaczego ty nie masz kaca?!
- Zapomniałeś, że jestem w połowie Polką? – uśmiechnęłam się słodko – Geny robią swoje. A szczególnie te Polskie.
 - Zbieramy się drogie panie. – zarządziła Sara
- A przepraszam jak my mamy iść w TYCH ciuchach?- zdenerwowała się Ada
- Od czego są nasze garderoby?- posłałam im uśmiech – Oriana, Ines i Alice idą ze mną.
- Ok. – przytaknęły wszystkie
Wstałyśmy i poczłapałyśmy na górę. Weszłam do siebie do pokoju i wlazłam do garderoby. Po godzinie wszystkie były gotowe. Około 14 byłyśmy pod salonem sukni ślubnych. Weszłyśmy do środka. Poszłyśmy do jakiegoś biura i tam Sara zaczęła rozmawiać z babką za biurkiem. Wyszła i kazała nam iść za sobą. Doszłyśmy do przymierzalni. My siadłyśmy na pufach i kanapach. No powiedzmy sobie szczerze. 11 dziewczyn to takie trochę naciągane xD Po chwili kobieta wróciła niosąc ze sobą suknie. Dała ją Sarze, która od razy wskoczyła do przymierzalni. Po kilku chwilach wyszła. Wyglądała przepięknie. Suknia pięknie prezentowała się na dziennikarce. Wycięcie na plecach zasłonięte koronką było takie delikatne a zarazem seksowne. Chyba jej zazdroszczę xD Po godzinie udałyśmy się do centrum handlowego, gdzie my zaszalałyśmy. W domu byłyśmy grubo po 20. Umyłam się i wskoczyłam w piżamkę. Zeszłam na dół. Poczłapałam do kuchni i zrobiłam sobie tosty z dżemorem. Tym razem brzoskwiniowym. Tak zaopatrzona ruszyłam przed telewizor gdzie były już dziewczyny. To taka nasza tradycja. Co niedziele spotykamy się całą czwórką i oglądamy jakiś film. Dzisiaj jednogłośnie wybrałyśmy „ Igrzyska Śmierci”. Film skończył się o 1 w nocy. No dobra może trochę wcześniej ale chyba pogadać trzeba, nie? xD Udałam się do siebie. Wskoczyłam do łóżeczka i odpłynęłam. 






środa, 23 stycznia 2013

Milan Pique Membarak!!!!!!

Czy wy w to uwierzycie?! Wczoraj czatowałam na twitterze do 23 i czekałam aż Shakira urodzi. W końcu się doczekałam. O 22.30 Shak urodziła chłopca Milana!!! Malec jest na szczęście zdrowy i czekam aż Geri albo Shak ujawnią nam malca! Życzę im powodzenia i duuuużo cierpliwości. A przede wszystkim zdrówka dla małego Milana!

A zaczęło się niewinnie xD 




A skończyło się tak : D 


wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 12


Obudziłam się o 6 nad ranem. Otworzyłam oczy i gapiłam się w sufit. Dzisiaj TA sobota. Przychodzą dziewczyny i chłopaki z Realu. Trzeba przejść się do spożywczaka. Jest tylko jeden mały, tyci- tyci problem… Nie chce mi się! Zwlekłam się z łóżka i poczłapałam na dół do kuchni. Wyciągnęłam płatki, mleczko i miskę z logiem Realu Madrid. Wsypałam płatki do miski i zalałam je zimnym mlekiem. Kiedy szamałam śniadanko ktoś zapukał do drzwi. Zdziwiona podeszłam do drzwi. Otworzyłam i … O CHOLERA! No, bo chyba nie codziennie stoi się przed Sergio Ramosem w piżamce z myszką Miki i z artystycznym nieładzie na głowie. Uśmiechnęłam się lekko i prawdopodobnie wyglądałam jak dorodny buraczek. Sergio uśmiechnął się głupkowato za co dostał po głowie.
- Co się patrzysz? – wpuściłam go do środka – Dziewczyny w piżamie nie widziałeś?
- Widziałem ale nie takie piękne. – uśmiechnął się zawadiacko
- Uważaj, bo się zarumienię. – siadłam na krześle i dokończyłam śniadanko – A tak w ogóle to co ty tu robisz?
- Siedzę. – odpowiedział inteligentnie obrońca
- Ha ha ha ha – zaśmiałam się sarkastycznie – Bardzo śmieszne. A tak na serio.
- Zaraz wpadnie Ozil, bo trenerka kazała nam zintegrować się z wami xD  
- O Boże. – wzniosłam ręce ku niebu – Dlaczego mi to robisz?
- Ej. – fochnął się obrońca
- No niech ci będzie.- uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek – Idę obudzić śpiące królewny. Rozgość się.
Kiedy przechodziłam obok chłopaka niechcący dotknęłam dłonią jego dłoń. Po ciele przeszły mnie ciarki a w brzuchu jakbym miała stado motyli. Nagle złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Zatopiłam się w jego pięknych czekoladowych oczach. Patrzyliśmy na siebie tak ze dwie minuty. W końcu puścił moją rękę i pocałował w policzek.
- Przepraszam.- wyszeptał
- Za co? – uśmiechnęłam się uroczo – To było całkiem fajne.
Spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem. Kiedy przestałam się śmiać  poczłapałam na górę. Okazało się, że wszystkie już nie śpią oprócz Gabi. Wpadłam do jej pokoju. Ta jeszcze słodziutko spała. Podeszłam do łóżka i ściągnęłam z niej kołdrę.
- Wstawaj śpiochu! – wrzasnęłam jej do ucha
- Zemszczę się. Obiecuje. – warknęła i zwlekła się z łóżka
Zadowolona z misji wyszłam od Gabi i skierowałam się do siebie. Wlazłam do garderoby i zaczęłam szukać jakichś sensownych ciuchów. Po paru minutach wybrałam to. Wraz z ciuszkami poszłam do łazienki. Tam wykonałam wszystkie poranne czynności. Włosy uczesałam i rozpuściłam. Wyszłam i skierowałam się na dół. Kinga (to) Paula (to), Sara(to) Bella (to) Karim, Gerard, Iker i Mesut siedzieli w kuchni. Dołączyłam do rozmowy. Cały czas Ramos się na mnie gapił!!! To jest denerwujące! Po piętnastu minutach dołączyła do nas Gabi ubrana w te ciuszki.  Tak gdzieś godzinie później ktoś zadzwonił do drzwi. Bella wystrzeliła w owe miejsce. Po chwili wróciła do kuchni a za nią wszedł … Torres?!
- Nando! – wrzasnęłam i rzuciłam się na napastnika. – Nowa fryzura? Fajna ale kolor nie ten. Tyle razy ci powtarzałam. Truskawkowy blond. Truskawkowy blond. No naprawdę. Ja cię kiedyś siłą zaciągnę do tego fryzjera. A jak nie to Bella mi pomoże. Chyba, że pójdziesz po dobroci.   
- Cześć Maleństwo! – uśmiechnął się chłopak – Siema chłopaki.
Wszyscy otoczyli go i plotkowali jak baby xD Gadaliśmy do 14 O.o O fuck!!!! Wszyscy się rozeszli a ja wraz z Sarą i Gabrysią poszłyśmy do spożywczaka. Po godzinie wróciłyśmy do domu. Ja z Kingą wzięłyśmy się za robienie przekąsek a Gabi i Paula przygotowywały wszystko na zewnątrz. Kiedy kończyłam robić sałatkę dostałam …. chipsem?
- Pożałujesz tego kochanieńka. – uśmiechnęłam się diabelsko i rzuciłam w przyjaciółkę sałatą.
I w ten oto sposób rozpętała się mała wojna. Osunęłyśmy się na podłogę i oparłyśmy o siebie. Nagle do kuchni weszła Gabi. Spojrzała się na nas jak na idiotki i powoli wycofała się z pomieszczenia. Spojrzałyśmy się na siebie z Kingą i wybuchnęłyśmy śmiechem. O godzinie 6 wszystko było już gotowe. Każda z nas poszła się doprowadzić do kultury. Weszłam do swojego pokoju i walnęłam się na łóżko. Poleżałam tak z dziesięć minut i weszłam do garderoby. Wybrałam to. Wiem nie wysiliłam się. No ale to tylko ognisko z przyjaciółmi więc po co się stroić? Wraz z wybranymi ciuszkami poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w ciuchy. Zrobiłam delikatny makijaż a włosy uczesałam i związałam w niedbałego warkocza. Włożyłam czapkę i zeszłam na dół. W kuchni szfędała się Gabi ubrana w to. Pomogłam jej z ostatnimi przygotowaniami. po chwili usłyszałyśmy już dzwonek. Jak znam życie to Bella. Otworzyłam. Za drzwiami stała moja siostra ubrana w to a obok niej Fernando. Ale oni do siebie pasują. Ładne były by Torresiątka xD Nando dał mi kwiatki w doniczce. Coś mi się widzi, że oni to wzięli to za parapetówę xD Oj będzie dziko xD Gadaliśmy kiedy znowu ktoś zadzwonił. Tym razem była to Sara(to) z Ikerem. Od nich też dostałyśmy kwiaty. A nie mówiłam! Później przyszedł Karim, Mesut, Sami, Gonzalo, Gerard, Sergio, Marcelo, Angel i Fabio. Od każdego coś dostałyśmy do domu. Wreszcie z góry zeszła Kinga ubrana w to i Paulina w tym. Gabi, Paula i Kinga wraz z chłopakami poszły do ogniska a ja z Sarą i Bellą znosiłyśmy tam przekąski.
- Doma – zaczęła niepewnie Sara gdy byłyśmy w kuchni – Mogę troszkę zaskoczyć was?
- A można wiedzieć w jakim sensie? – spojrzałam na nią podejrzliwie
- W tym pozytywnym. – odpowiedziała i uśmiechnęła się – Zaraz się dowiecie.
Pognała do ogrodu a ja spojrzałam na Belle. Ta tylko wzruszyła ramionami i udała się do ogrodu. Zrobiłam tak samo jak moja siostra. Ognisko już płonęło. Wokoło niego rozstawione były niziutkie ławeczki, na których wszyscy siedzieli. Drewniany stół stał nieco dalej a obok niego stojak z kijkami do pieczenia. Ta wiem dziwnie to brzmi xD Już się ściemniało. Usiadłam pomiędzy Sergio i Gabrysią. Bella i Fernando ciągle na siebie zerkali i posyłali sobie ukradkowe uśmieszki. Zignorowałam to. Nagle ktoś zapukał do domu. Pewnie dziewczyny. Zerwałam się z miejsca i popędziłam do drzwi. Otworzyłam je. Za nimi stała Kat(to), Alice(to), Ines(to) Monica(to) Ada(to) i Oriana(to) Monica pisnęła i rzuciła się na mnie. Dostałyśmy lampę do salonu.
Przywitałyśmy się i ruszyłam do ogrodu. Po godzinie zajadaliśmy się kiełbaskami. Zrobiło się cholernie zimno i ciemno. Gabi cała się trzęsła ale jak zwykle nie chciał jej się ruszyć tyłka po bluzę. Mesut to zauważył i narzucił jej na ramiona swoją kurtkę. Ooooo! Jakie to romantyczne. Gabi uśmiechnęła się uroczo i podziękowała pomocnikowi. Obciągnęłam rękawy koszuli i zapięłam. Przysunęłam się do ogniska i wystawiłam ręce. Mi też jest cholernie zimno ale nie chce mi się iść po bluzę xD Ach to lenistwo xD Nagle poczułam jak ktoś zakłada mi bluzę na ramiona. Zdezorientowana odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Sergio. Objął mnie ramieniem a ja przysunęłam się do niego. Czułam się tak bezpiecznie a przede wszystkim było mi ciepło xD Resztę wieczoru spędziliśmy na wygłupianiu się. Ines ganiała Marcelo dookoła ogniska, Fabio przedrzeźniał Adę ale w pewnej chwili Iker odchrząknął. Wszyscy zamilkli a Marcelo stanął. W rezultacie Ines wpadła na niego i oboje wylądowali na ziemi.
- Chcielibyśmy wam coś powiedzieć – zaczęła Sara – Wiecie, że jesteśmy zaręczeni i zdecydowaliśmy, że …
- Pobierzemy się w przyszłym tygodniu. – dokończył bramkarz i złapał Sarę za rękę  
Wszystkim opadły szczęki. Chwilę później rozległy się brawa. Jak te dzieci szybko dorastają xD Rzuciłyśmy się na Sarę i zaczęłyśmy jej granulować.
- Gabi – zaczęła dziennikarka - Zostaniesz moją świadkową?
- Jasne. – ucieszyła się blondynka – Tylko ciekawa jestem co ja na siebie założę.
- Jutro mam ostatnią przymiarkę – powiedziała Sara – Więc wszystkie wybierzemy się na małe zakupy.
Przytaknęłyśmy i z powrotem usiadłyśmy przy ognisku. Isabell spojrzała pytająco na Fernando a ten uśmiechnął się.
- Isabell, Fernando – zaczął Sergio
- Chcecie nam coś powiedzieć? – dokończyłam i wyszczerzyłam się do obrońcy
Spojrzeli na siebie zakłopotani a ja wraz z Sergio dusiłam się ze śmiechu. W końcu wykrztusili, że są razem. Uśmiechnęłam się tylko.
- Sergio – zaczęłam – Kogo Iker poprosił na świadka?
- Mesuta. – odpowiedział i chyba zrozumiał – Gabi?
- Tak. – potwierdziłam – Myślisz?
- Jestem prawie pewien. – zaśmiał się – Pasują do siebie i dzieci byłyby ładne. Małe Ozilątka.
Wybuchnęłam śmiechem. Ten jak coś powie… Oparłam się o jego ramie.
Nagle Kinga wrzasnęła, że ma jakiś świetny pomysł. A brzmiał on tak: „Skoro tak to wypijmy za zdrowie państwa Carbonillas i Torresów” Wszyscy się zgodzili. Wraz z Gabi, Alice i Orianą ostałyśmy wysłane po trunki. Jak to polka zawsze miałam coś na zbyciu xD No co? Mama lubi sobie czasem wypić i odziedziczyłam po niej oprócz urody także to. Chwyciłam dwie butelki wódki a dziewczyny kieliszki. Postawiłyśmy wszystko na stoliku i zajęłyśmy swoje miejsca. Zabawa się rozkręciła i trwała do … 2.30. O______o Tośmy zabalowali. Jedynie ja, Gabi, Sara, Oriana, Monica i Ada byłyśmy w stanie półupicia xD Niestety mam tylko dwa pokoje gościnne. W czasie kiedy Sara czuwała, żeby chłopcy grzecznie spali ja wraz z resztą przygotowywałam salon. Zniosłyśmy z góry cztery ogromne materace i je nadmuchałyśmy. Nie płuca jeszcze mamy xD Od czego mądrzy ludzie wymyślili pompkę automatyczną. Przyniosłyśmy jakieś poduszki i koce a następnie pognałyśmy do ogrodu. Najpierw dziewczyny. Wzięłam Belle i zaprowadziłam ją do jej pokoju. Następnie Alice, Kat, Ines a na końcu Paulina i Kinga. Z chłopakami było już ciężej. Podeszłam do Sergio. 
- Sergio – szepnęłam mu do ucha i spróbowałam podnieść z ławki – Sergio. Obudź się.
- Maleństwo? – otworzył oczy
- Nie. Święty Mikołaj. – zaironizowałam – Chodź do domu.
Podniósł się i poszedł do domu. I się nie wywalił O.o Mocną ma chłopak głowę. No ale mi nie dorówna xD Weszłam do salonu i kucnęłam przy obrońcy. Dałam mu całusa w policzek i poszłam do siebie. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w piżamkę. Wskoczyłam do łóżka i odpłynęłam do krainy Morfeusza.   
________________________________________________________________
No i kolejny rozdzialik : D Mam nadzieje, że się podoba. Pisany pod wpływem euforii po wygranym 5:0 meczu Realu z Valencją. Hala Madrid!!!!  

czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział 11


Oniemiałam. Co prawda poznałam kiedyś Sergio no ale to by było dziwne. Czekaj, czekaj… On grał na pozycji obrońcy i miał długie włosy. Nie to nie możliwe. I skądś pamiętam to „Maleństwo”. A jeżeli mi jeszcze powiedzą, że wiedzą o co chodzi z żabą to się powieszę na kablu od suszarki. Mówię serio.
- Chłopaki pamiętacie żabę? – wypalił w pewnym momencie Ozil
- Jak można nie pamiętać? – zarechotał Sami – Gerard później przez miesiąc ubolewał nad swym podłym żywotem.
Ja się zaraz strzelę. To przecież nie możliwe. Mesut i Sami są przecież Niemcami.
- Żaba? – zbulwersowała się Paula – Nie wspominajcie mi o tych stworzeniach. Z powodu pewnych wydarzeń mam do nich uraz.
- Pamiętam. – zaśmiała się Gabi – Zaczęłaś piszczeć, wrzeszczeć i uciekać po całej szatni. Był nie zły cyrk.
- Niech ja tylko dostanę tego ciołka w swoje ręce. – warknęła Paula
- A ja wiem kto to zrobił. – wyszczerzył się Sami – Powiem ci jak obiecasz, że bardzo go nie uszkodzisz.
- Obiecuje. – odpowiedziała
- Przyrzeknij na ciastko. – zarządziła Gaba
- Ja Paulina Strzecka przyrzekam na najsłodsze, największe i najpyszniejsze ciastko na świecie, że nie spowoduje większych uszkodzeń na ciele i umyśle tego cielaka, który wrzucił mi żabę do torby.
- To był Gerard. – wybuchł śmiechem Ozil.
Paulina spojrzała na Pique wzrokiem mówiącym: „Lepiej uciekaj kochasiu” Gerard chyba się zorientował i zaczął uciekać. Zrobili dwa kółeczka wokół murawy. W końcu Pique się zatrzymał a Paulina wpadła na niego. W rezultacie oboje wylądowali na murawie. Wybuchnęłam śmiechem a wraz ze mną Sergio. Spojrzeliśmy się na siebie. Napotkałam te piękne, czekoladowe oczy. W pewnym momencie wróciły mi wszystkie wspomnienia z tamtego tygodnia. Wszystko do mnie wróciło. Zdałam sobie sprawę, że już jako czternastolatka podkochiwałam się w Ramosie. Tylko, że wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to on. Lekko się zarumieniłam i spuściłam wzrok.
- Ludzie głodna jestem. – nagle obok mnie pojawiła się Monica
- W takim razie idziemy na pizze. – zadecydował Mesut – My stawiamy.
- To się chłopcy wykosztujecie. – zarechotała Gabi i udała się do szatni.
Ruszyłam za nią. Po pięciu minutach wyszłam przed stadion gdzie czekali już chłopcy. Zakradłam się do Fabio.
- No heeeej! – wrzasnęłam Portugalczykowi do ucha a ten aż podskoczył – Co robicie?
- Stoimy Maleństwo. Stoimy. – zaśmiał się Coentrao i zaczął mnie czochrać
- Naprawdę? – udałam zdziwioną – To musi być naprawdę ciekawe zajęcie. Mogę do was dołączyć?
Wraz z chłopakami zaczęłam toczyć kulturalną rozmowę. O ile to coś można nazwać rozmową. Co chwila wybuchaliśmy śmiechem. Jak nie Marcelo sypiący sucharami na lewo i prawo to Angel przedrzeźniający Samiego. A ja myślałam, że to moje dziewczyny mają zrytą banie xD Nagle zostałam zaatakowana od tyłu najgorszą bronią na świecie… ŁASKOTKAMI! Niech ja tylko dorwę tę osobę która to robi. Oczywiście jak tylko przestane się śmiać. Po około pięciu minutach łaskotania zdołałam uwoli się od tych ciężkich męczarni. Okazało się, że owym osobnikiem, który chce stracić życie jest nie kto inny jak Sergio Ramos.
- Pamiętaj Sergio Ramosie Garcia. Ja kiedyś się zemszczę. – warknęłam i zmrużyłam oczy
Po pięciu minutach dołączyła do nas reszta.
- Znam taką świetną pizzerie za rogiem. – ucieszył się Marcelo – Dajemy z buta.
Ruszyliśmy. Z przodu chłopaki a my ciągnęłyśmy się z tyłu i omawiałyśmy szczegóły dotyczące ogniska. Ustaliliśmy w końcu, że zrobimy je w sobotę i tylko w naszym gronie. W sobotę nie mamy treningu. Trenerka uznała, że musimy się zintegrować ze sobą. Cokolwiek to znaczy xD Zajebiście, nie? Po mile spędzonych dwóch godzinach w pizzerii po prostu byłam padnięta. Wróciliśmy pod Bernabeu gdzie się pożegnaliśmy i rozjechaliśmy do domów. W drodze do naszego miejsca zamieszkania gadałyśmy o popołudniu zjedzonym z piłkarzami.
- A ja myślałam, że to my mamy zrytą banie. – zaśmiałam się
- Tak. – odpowiedziała mi Kinga – Ale zapewne jutro będziemy na okładkach wszystkich brukowców.
To racja. Pewnie teraz będziemy najbardziej znienawidzonymi dziewczynami w Madrycie. No bo ile każdy ma fanek? Duuuużo. Dojechałyśmy do domu około 18. Każda zajęła się swoimi sprawami. Ja umyta siedziałam w piżamce na łóżku z laptopem na kolanach. W pewnej chwili do pokoju wparowała Gabi a w ręku trzymała … MUFINKI!
- Masz mufinkowy potworku. – zaśmiała się i rzuciła mi wypiek.
- Kofffam się Gabrysiu. – uśmiechnęłam się uroczo i zaczęłam pożerać prezent
- Nudzi mi się. – zaskomlała blondynka i wdrapała się na łóżko
- Może horror? – zaproponowałam
- Czytasz mi w myślach. – wyszczerzyła się przyjaciółka – Masz „Oko”
- Masz. – odpowiedziałam i zwlekłam się z łóżka
Podeszłam do szafki, w której trzymałam płyty. Wyjęłam z niej horror „Oko” i wraz z płytą wróciłam do przyjaciółki. Gabrysia grzebała w komputerze.
- Misia, patrz. – odwróciła laptopa w moją stronę.
Na Facebooku a dokładnie profilu Ozila znajdowało się zdjęcie całej naszej paczuszki z pizzerni zrobione przez kelnera xD A pod tym „Czekamy na to ognisko :D” Zaśmiałam się tylko. Włączyłam film na laptopie i zanurzyłyśmy się w akcji. Ten tydzień był wyjątkowo nudny. Treningi, dom, treningi, dom i tak aż do piątku. Wreszcie nadeszła ta upragniona sobota.  
___________________________________________________
Przepraszam, że tak długo mnie nie było! <nie bijcie> Szlaban na komputer właśnie się anihilował : D Mam nadzieje, że jeszcze pamiętacie o waszej Dominisi : D 

czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 10


Zawołała nas do siebie. Stanęłam sobie, niczego nie świadoma przed Alice. O ja głupia! Ta Kato ciągle mnie dziugała.
- No weź mnie nie dziugaj! – wydarłam się
- Ale mi się nudzi! – tupnęła nogą jak mała dziewczynka Alice.
- W takim razie trzy kółeczka. – skierowała swe słowa do Kato trenerka.
- Ale… - próbowała tłumaczyć krótkowłosa
- Bez dyskusji. – ucięła Gonzales
Alice ze spuszczoną głową zaczęła wykonywać karne kółeczka. Di Maria śmiał się jak opętany. W końcu Argentyńczyk również zarobił trzy karne kółeczka. Zaczęłyśmy szeptać po między sobą. No, bo jak nie komentować Alice, która rozmawiała z Angelem. W pewnej chwili usłyszałam dobrze mi znany pisk.
- Sara, debilu. – zwróciłam się do dziennikarki – Mogłabyś mi się nie drzeć do ucha?
- Też cię kocham Misiu. – uwiesiła się na mnie Carbonero
- Mam się czuć zazdrosny? – spytał Casillas i zrobił minę zbitego psiaka
- Oj, Iker. Głuptasie. – zaśmiała się brunetka i pocałowała narzeczonego
- Ojoj. – zaczęłam jęczeć i schowałam twarz w ramie Kingi – Nie przy ludziach.
- No przestań. – rozczuliła się Paula – To słodkie.
- It’s sweet because I’m dead. – powiedziałam i podniosłam głowę
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Nawet Mourinho. Ramos opierał się na ramieniu Ozila i ledwo łapał oddech. Iker, Mesut, Karim, Gerard, Marcelo i Sami płakali ze śmiechu a reszta uśmiechała się jak głupi do sera.
- Koniec tych śmiechów. – zarządził Mourinho gdy się uspokoił – Gramy panie na panów.
- A może tak poznamy imiona pięknych pań. – uśmiechnął się do mnie zawadiacko Ramos.
Każda po kolei się przedstawiła i powiedziała pozycję na której gra. Niestety wyszło tak, że byłam na końcu.
- A ostatnia piękność? – zapytał w końcu Sergio i podszedł do mnie
- Dominika la Cruz. – przedstawiłam się i uśmiechnęłam się promiennie – Jestem bramkarzem.
- Sergio Ramos. – wyciągnął rękę a ją uścisnęłam –Jesteś z Hiszpanii?
- W połowie. – wyszczerzyłam się – Mama jest Polką a tata Hiszpanem.
- Czyli to prawda. – odpowiedział – Polki są najładniejsze.
Jego dłoń była taka silna a jednocześnie delikatna. Czy to w ogóle możliwe? Nie wiedziałam co powiedzieć więc uśmiechnęłam się i odeszłam.  Z tego co zauważyłam Alice spodobała się Angelowi a Ines Marcelo. Wykonałam jeszcze parę ćwiczeń rozciągających. Przez cały czas czułam na sobie czyjś wzrok. Niestety nie mogłam wyłapać owego osobnika. Podzieliliśmy się na dwa składy. U chłopaków był Casillas, Pepe, Marcelo, Ramos, Coentrao, Ozil, Khedira, Di Maria, Benzema i Higuain. Natomiast w naszej ekipie byłam ja, Alice, Ada, Ines, Paula, Monica, Kat, Elena, Oriana, Kinga i Gabrysia. Założyłam rękawice i stanęłam po między słupkami. Zdecydowaliśmy, że to będzie wolny mecz bez rozpoczynania od środka i rzutów różnych. Panowie, jak na dżentelmenów przystało, pozwolili nam rozpocząć. No nie to oni jeszcze nie wyginęli? Grę rozpoczęła Gabi podaniem do Kingi, która popędziła w pole karne chłopaków. Tam miała pewne trudności więc podała na głowę Ines, która wchodziła w idealną pozycję. Obrończyni stanęła twarzą w twarz z Casillasem. Oddała strzał, który Iker obronił. Jednak los chciał, że piłka potoczyła się pod nogi Gabi, która wykonała dobitkę. I GOL! I to nie byle jaką. Takiej dobitki nie powstydziłby się sam Leo Messi. Od bramki rozpoczął Iker dalekim podaniem do Angela. Ten wpadł w nasze pole karne i już wychodził na czystą pozycję do strzału gdy wślizgiem zaatakowała go Ada. Podziękowałam tylko Bogu, że mam takich zacnych obrońców. Rudowłosa podała piłkę Paulinie a ona Kat. Dziewczyna ruszyła do przodu. Obrońcy nie zdążyli wrócić więc stanęła przed Casillasem. Oddała strzał i … GOL! Mecz zakończył się wynikiem 4:3 dla chłopaków. Siadłam w bramce i schowałam twarz w dłoniach. Nagle usłyszałam przed sobą pisk Ady. Podniosłam wzrok.
- Dziewczyno, gdzie ty się ukrywałaś? – ruda wtarabaniła mi się na kolana – Jesteś świetna, boska, przecudowna. I mówię nie tylko o grze. Koffamy cię!
- Zgadzam się z wiewiórką! – wrzasnęła Monica i w podskokach przyleciała do nas – To kiedy impreza?
- Czy ja usłyszałam impreza? – nagle obok mnie pojawiła się Alice
- Tak. – wyszczerzyłam się do Japońca – Mam zamiar zrobić ognisko.
- Ooooo. – usłyszałam za sobą – Możemy czuć się zaproszeni?
Odwróciłam się i ujrzałam Marcelo, Fabio, Samiego, Sergio, Ikera, Angela, Gerarda, Mesuta, Karima i Gonzalo stojących za bramką. Dosiedli się do nas i zaczęliśmy się chichrać. W końcu po długich „rozmowach” myślałam, że zejdę. Na serio. Jeszcze w życiu się tak nie uchachałam. Jak nie Pique bawiący się włosami Marcelo to Ozil, Benzema i Di Maria leżący na Ramosie. Coś mi się wydaje, że przez te dwa miesiące moja psychika będzie mocno nadszarpnięta. Co ja gadam? Ona już jest nad szarpnięta xD Nagle na plecy wskoczyła mi Gabi.
- Gaaaabi! – wrzasnęła Ines i podbiegła do nas – What are you doing? 
- Z tego co widzę to właśnie miażdży Maleństwo. – zaśmiał się Sami i zaczął szukać czegoś.
- Czego szukasz Sami? – zarechotała Monica
- A raczej kogo. – dodała cichutko Ada – Ori, słoneczko! Choć tu!
Dziewczyna zaczęła galopować w naszą stronę. W czasie biegu pękła jej gumka do włosów. Zerknęłam na Samiego. Tak jak się spodziewałam. Pożerał naszą Ori wzrokiem. Muszę zareagować, bo chcę jeszcze się z nią powygłupiać. Słoneczko potocznie zwane Orianą dosiadło się do nas. No nie. Od ciężaru Gabi plecy mnie bolą. Koniec tego dobrego. Zwaliłam przyjaciółkę tak, że wylądowała na kolanach u Mesuta.
- Najpierw Ozil a teraz ty … - założyła ręce na piersi i zrobiła śmieszną minę – Jak możecie. Po Miśce bym się spodziewała, bo jej to dość często odwala ale po tobie Mesut … Jestem zawiedziona.
- To było nie chcący. – zaczął się tłumaczyć Niemiec i zrobił minę zbitego psa – Gabi …
- No dobra. Niech ci będzie – dziewczyna poczochrała chłopaka – Przecież nie umiem gniewać się na takiego Małego Głoda.
- Ja ci zaraz dam Małego Głoda. – zbulwersował się Ozil i zaczął łaskotać Gabi
Dziewczyna próbowała się wyrwać ale piłkarz nie dawał za wygraną.
- Mesut, błagam! Przestań! – darła się Gaba
- Przeproś. – powiedział Niemiec
- Ta chciałbyś. – odpowiedziała i spróbowała uciec.
Niestety chłopak złapał ją w tali i Gabi runęła na niego jak długa. Wszyscy zaczęli się śmiać. Gabi tylko popatrzyła na mnie błagalnie.
- Doma zrób coś błagam. – poprosiła mnie
- Nie mnie błagaj tylko Mesuta. – zaśmiałam się
Gabi spojrzała na pomocnika tymi swoimi maślanymi oczkami i zaczęła coś tam mówić.
- No weź, proszę cię! – wrzasnęła w końcu – No dobra. Przepraszam.
- Teraz jesteś wolna. – zaśmiał się i wyswobodził moją przyjaciółkę z uścisku  
Gabi zwaliła Adę z moich kolan i sama się tam usadowiła. Przytuliła się i udawała, że płacze. Zaczęłam głaskać ją po włosach a w duchu krztusiłam się ze śmiechu. W końcu dziewczyna podniosła głowę .
- Przez ciebie Ozil będę miała traumę do końca życia! – wydarła się na pomocnika a ten tylko się wyszczerzył.
Wszyscy parsknęli śmiechem. Fabio zaczął przedrzeźniać Adę za co dostał po głowie. Marcelo, Khedira i Higuain ganiali się z Ines, Monicą i Ori. Doszły do nas Kat, Paula i Kinga. Ja zajęłam się oglądaniem wygłupów chłopaków. Po paru chwilach dosiadł się do mnie Sergio. Zaczęliśmy rozmawiać. Zaczęło się od piłki a skończyło na filmach i muzyce. Muszę przyznać, że świetnie mi się z nim gadało. I tak minął nam trening. Kiedy wraz z dziewczynami kierowałyśmy się do tunelu usłyszałyśmy krzyki chłopaków. A dokładnie to Ikera. Co jak co ale głos to ma donośny xD Odwróciłyśmy się i spojrzałyśmy na nich pytająco.
- Co robicie po treningu? – zapytał Benzema
- Idziemy na pizze Karimku. – uśmiechnęła się Kinga – No weź mnie zostaw.
No to teraz zgadywanka. Kto dziugał Kingę? Tak. To była Alice. Karim zamyślił się. Nagle dostał oświecenia. Spojrzał się na Kingę a oczy miał podobne do Mesuta.
- Karim, no weź, bo masz takie oczy jak Mały Głodek. – zarechotała Gabi ale widząc wzrok Niemca od razu zamilkła.
- Książka… samolot… ale… jak. – zaczął się jąkać francuz
- Chyba sobie przypomniał Kiniu. – zaśmiałam się
- Tak to ja nawrzucałam Karimowi Benzemie, bo nie umie łazić. – ukłoniła się
- Odpłacę się pamiętaj. – spojrzał na nią spode łba – Ale nie tylko to.
- Kogoś mi przypominasz Maleństwo. – zaczął mi się przyglądać Ramos 
_______________________________________________________________
Ja was na prawdę przepraszam! Nie bijcie mnie i nie róbcie mi krzywdy za ten chwilowy brak weny. W sobotę postaram się o kolejny rozdział. Na razie to tyle : D Jak wam się podoba? :D