Obudziłam się. Pierwsze co zrobiłam to spojrzałam na zegarek, który wskazywał 9.30. Wygramoliłam się ze śpiwora i poszłam na górę. Weszłam do mojego pokoju a następnie do garderoby. Zaczęłam szukać jakichś porządnych ciuchów. Po około piętnastu minutach znalazłam to. Poczłapałam do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i wykonałam pozostałe poranne czynności. Włosy uczesałam i rozpuściłam. Wyszłam z łazienki i podreptałam na dół do kuchni. Zabrałam się za robienie naleśników dla tych głodżilli. Po 35 minutach usmażyłam talerz pysznych, pachnących naleśniczków. Z szafki wyjęłam Nutellę i truskawki. Ledwo się odwróciłam, żeby nastawić wodę a dziewczyny już siedziały przy stole i pałaszowały naleśniki. Zrobiłam dla każdej kawę i sama zajęłam się pałaszowaniem śniadania. Po zakończonym posiłku dziewczyny poszły się doprowadzić do kultury a ja złapałam biografię Casillasa zaczętą w samolocie. Dziwnie mi się to czytało wiedząc, że Sara jest z nim zaręczona. Zanim doszłam do połowy z góry zbiegła Carbonero ubrana w to. Kiedy zobaczyła co czytam zaczęła się śmiać jak opętana. Nie wiem co ja tak śmieszy. To nie jest śmieszne tylko dziwne. Odłożyłam lekturę na później, zaczęłam omawiać z przyjaciółką rzeczy do zakupu i zaczęłam projektować gdzie co i jak. Następnie z góry zeszła Gabi ubrana w to. Następnie Kinga odziana w to. Bella wskoczyła w to. No i oczywiście grzebuła Paulisia ubrana w tym. Teraz już wszystkie siedziałyśmy o główkowałyśmy nad projektem. Przerobimy całkiem ogród. W rogu stoi wielkie drzewo o bliżej nie określonym gatunku xD Na jednym konarze powiesimy zwykłą huśtawkę a na drugim taki ala fotel. Czy jak to się tam zwie. Wyszłyśmy z domu i na piechotę przeszłyśmy pod dom Isabell. Jako, że ona posiadała większy samochód. Wpakowałyśmy się do autka i ruszyłyśmy na podbój sklepów.
- Dziewczyny, od razu wam mówię, że prawdopodobnie jutro rano zobaczycie się na okładkach gazet. – przestrzegła nas Sara
- Zgadzam się z panią Casillas. – zachichotała Bella a Sara spojrzała na nią spode łba. – Już widzę te nagłówki. „Kim są tajemnicze koleżanki Sary Carbonero i Isabell la Cruz?”
Zanim zdążyłam coś powiedzieć już byłyśmy pod jakimś sklepem meblowym. Wysiadłyśmy i udałyśmy się na poszukiwania. Po około 3 godzinach buszowania ledwo co wpakowałyśmy wszystko do bagażnika i ruszyłyśmy do naszego domu. Wypakowałyśmy wszystko z bagażnika i ustawiłyśmy na tarasie. Dziewczyny siłowały się jeszcze z ostatnimi workami piasku a ja poszłam do kuchni żeby zrobić nam małą przekąskę. Wzięłam mufiknki, które wczoraj przyniosła Sara i postawiłam na talerzu. Potem wzięłam się za robienie kanapek. Postawiłam na kanapeczki z szyneczką, sałatą i pomidorkiem. Dziewczyny zmachane wróciły z ogrodu.
- Umarłam. – stwierdziła Paula i opadła na krzesło
- A to dopiero początek. – usiadłam koło Gabi – Posilimy się kanapkami i mufinkami. Wypijemy soczek pomarańczowy, przebierzemy się i do roboty.
- Doma – wysapała Sara – Tobie to chyba nigdy baterie nie padną.
Wybuchnęłyśmy śmiechem. Dziewczyny szamały kanapki a ja zadowoliłam się trzema mufinkami xD Połowa poszła się przebrać a ja z Gabi sprzątałyśmy ten chlew.
- Domcza- zaczęła – pomożesz?
Zrobiła oczy ala kot z Shreka.
- No zgoda – odpowiedziałam i wyszczerzyłam się – Ale ty też mi pomożesz.
- Spoko. – odrzekała – No to chodź.
Poszłyśmy do pokoju Gabi. Ładniuśki ^^ Weszłyśmy do garderoby. Też ładniuśka :D Zaczęłam przetrząsać kąt za kątem w poszukiwaniu jakichś zniszczonych dresów. Po długich poszukiwaniach znalazłam jakieś poprzecierane dresy trzy czwarte i bluzkę ze Spanbobem*. Ja usadowiłam się na łóżku a Gabi polazła do łazienki. Po pięciu minutach wróciła i poszłyśmy do mnie.
- Gabi – zwróciłam się do przyjaciółki – Szukaj jakiejś starej bluzki i dresów albo jeansów.
Ta tylko pokiwała głową i zniknęła za wieszakami z ciuszkami. Szukałyśmy, szukałyśmy i szukałyśmy aż znalazłyśmy stare dresy i białą bluzkę na ramiączka. Dziękować Bogu, że mam dwie takie bluzki. Poczłapałam do łazienki i przebrałam się w ciuszki. Po pięciu minutach wróciłam do Gabi i zeszłyśmy na dół gdzie czekała Kinga. Siedziała i czytała jakąś książkę. Złapałam napoczętą biografię Casillasa i zatopiłam się w lekturze. Po pięciu minutach zeszła Sara.
- Sara – zaczęłam – Skąd ty masz tyle ciuchów?
- No wiesz – zaczęła – Garderoba Kingi jest bardzo obszerna.
Aha. Więcej nie chcę wiedzieć. Za nią zlazła moja siostrzyczka a następnie Paula. Wzięłyśmy się do roboty. Wyjęłam plan i pokazałam co gdzie i jak. Paula i Kinga zajmują się huśtawkami, ja z Gabi ogniskiem, a Bella z Sara kwiatami, roślinami i meblami. Razem z Gabi poszłyśmy po worki z piaskiem i zaczęłyśmy przygotowywać miejsce na ognisko. Po czterech godzinach roboty skończyłyśmy. Kinga z Paulą pomagały Belli i Sarze a ja z Gabrysią udałam się do kuchni po coś do picia dla wszystkich.
bardzo fajny rozdział. dosłownie w każdym rozdziale dziewczyny są super ubrane. masz świetny gust. mam nadzieję, że już w wkrótce w opowiadaniu pojawią się piłkarze! czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńserdecznie zapraszam na nowy rozdział na http://sick-feeling.blogspot.com/ oraz http://the-one-lie.blogspot.com/ :D
OdpowiedzUsuńzapraszam na www.mow--szeptem.blogspot.com na pierwszy odcinek! :)
OdpowiedzUsuńNo gust Kochana to ty masz wspaniały ;] Oj czuje że imprezka będzie wspaniała przy ognisku ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next i zapraszam do siebie na nowości na:
www.torresija.blogspot.com
www.zycie-to-decyzje.blogspot.com
www.przypadekmilosc.blogspot.com i zachęcam do komentowania ;*