Z dedykiem dla Edziaa.a <3 Ty jako jedna z nielicznych potrafisz zmotywować człowieka <3
Sara z Ikerem wyjechali na
Hawaje a my z dziewczynami ciągle trenowałyśmy. Lipiec minął w zastraszającym
tempie a za chwilę też miał się skończyć sierpień. Szedł za tym powrót do
Polski i rozłąka z przyjaciółmi. Dzisiejszego dnia już wracałyśmy do Polski.
Kiedy spokojnie spałam rozdzwonił się mój iPhone. Spojrzałam na urządzenie i
przeklęłam pod nosem. Odebrałam. Ramos!
Spać nie możesz?.... Tobie to już do końca odwaliło. Jak ja mam je teraz
obudzić?....Ty to dobre…. To przyślij posiłki…. Jasne…. Tylko wytłumacz mi
jedno…Czemu o takiej barbarzyńskiego godzinie?.... A no prawda…O cholera!
Przecież na 7 rano mamy samolot …Chamstwo w państwie… Niech ci będzie… To
czekam…. Tylko pośpiesz ich… Cześć Marcelo… Nie. Nie mam podpałki do grilla….
Zaraz jako podpałkę użyjemy twoich włosów…. Hahahahaha…. Nie Iker. Ciebie to
nie dotyczy… Ori, Sami błagam. Ogarnijcie ich…. Pozabijaliście ich czy co?...
FIFA czyni cuda… Geri rusz dupsko, bierz za fraki Karima i Mesuta i za 10 minut
was widzę pod domem, bo nie ręczę za siebie…. To wyciągnij Benzeme z lodówki…Ja
pierdole…. Tak Angel…. Iker znalazł Narnie czy mi się wydawało?.... A niech go
ten Aslan zeżre….Ciekawe….. Oszczędzę cię Marcelo. Znaj mą dobroć… Tak…. No
czekam…. Nie Ines. Nie możesz pofarbować Fabio na różowo… Ja z wami nie
wyrabiam…. Co to było?... Biedny Gonzalo…Mesut! Rusz dupę!….To zwal Torresa z
kolan. A tak w ogóle to co on tam robi?!.... Bella nie ładnie bić Nando… Nie
Fer. Bella cię kocha… Tylko inaczej to okazuje… Ja nie mogę…. Dobra… Cześć....
Nie… Cześć. Boże! Ja nie wyrabiam.
Gonzalo spadł z łóżka, Ines chciała przefarbować włosy Fabio na różowo a Angel
z Karimem, Mesutem i Gerim bawili się w chowanego. Benzema mądry wlazł do
lodówki O.o Jak on to zrobił to na zawsze pozostanie tajemnicą. Iker dla
odmiany wlazł do szafy i wrzeszczał, że znalazł Narnie i widzi Aslana. Ok?
Banda wariatów. Spojrzałam na okno. Za nim malowało się szare niebo a na szybie
pojawiało się coraz więcej kropelek deszczu. Wstałam i poczłapałam do
garderoby. Wybrałam wiśniowe
leginsy, żółty sweterek, bordowy, zwiewny top, botki w kolorze swetra, brązową
torebkę i bransoletki. Poczłapałam do łazienki gdzie ogarnęłam się. Włosy
uczesałam i związałam w wysokiego kucyka. Wyszłam z łazienki i do walizki
zaczęłam pakować wszystkie moje rzeczy rzeczy. Szkoda mi wracać do Polski.
Zżyłam się z Madrytem i osobami tu mieszkającymi. A jak wrócę to co? Nie chcę
wracać! Poszłam do pokoju Kingi. Ta już nie spała tylko leżała na łóżku i
gapiła się w sufit.
- Nie chcesz wracać, prawda? –
oparłam się o ścianę
- Nie. – odpowiedziała – Mam dość
tej szarej nudnej Polski. Jak mieszkałyśmy tam to wszystko było takie monotonne
a tu? Można gdzieś wyjść, ludzie nie są tak zrzędliwi jak u nas i przez
większość czasu świeci tu słońce. Ja nie chcę wracać!
- Nie tylko ty. – usłyszałam
za sobą głos Gabi
- Ale wy tu nie zostawicie
chłopaka. – tym razem głos zabrała Kinga. – Doma zrób coś.
- Nic się nie da. – osunęłam
się na podłogę – Jedynym ratunkiem była by gra w Realu Victoria ale to nie
realne.
- Czyli to koniec? – paulina siadła
na łóżku
- Chyba tak. – odpowiedziałam
zrezygnowana i wyszłam z pokoju
Wróciłam do siebie i rzuciłam
się na łóżko. I po kiego grzyba się zakochiwałam?! Po co ich wszystkich
poznałam?! Żeby teraz ich zostawić i męczyć się w Polsce?! W końcu chwyciłam
telefon, podłączyłam do niego słuchawki i puściłam sobie jakąś dołującą
piosenkę. Zeszłam na dół, do kuchni i zajęłam się robieniem śniadania dla całej
naszej paczki. W końcu to będzie nasz ostatni wspólny posiłek. Postawiłam na
naleśniki z dodatkami. Kiedy skończyłam usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam
do drzwi i otworzyłam. Do domu wparowała cała ferajna. Marcelo, Sami, Fabio,
Gerard, Angel, Gonzalo, Mesut, Karim, Iker, Nando, Sergio, Ines, Oriana, Ada,
Alice, Monica, Sara i Bella.
- Domcza…- pisnęła Sara i
wraz z Ines rzuciła się na mnie – Nie możecie wyjechać…I z kim będę łaziła na
zakupy?
- I z kim będziemy oglądały piękne
gleby Belli? – tym razem to była Ines
- To wszystko przez Gabi. –
jęknęła moja siostra
- Co przeze mnie? – z góry
zeszła Gabi a za nią Kinga z Pauliną
- A nic, nic. – machnęła ręką
Isabell
- Też nie chcemy wyjeżdżać
ale nie ma innego wyjścia. – uśmiechnęłam się blado
I tu wszystkie trzy się
rozryczałyśmy. Po prostu będzie mi brakowało tych wariatek i tych idiotów. Wszyscy
zaczęliśmy się przytulać. Marcello ryczał jak bóbr.
- Moja najukochańsza
przyjaciółko… - szlochał
- Przyjacielu mój
najwierniejszy…- mi tez łzy leciały po policzkach
Wpadliśmy sobie w objęcia.
Później kiedy zostałam wygnieciona przez wszystkich stanęłam przed Sergio. Łzy
leciały mi z oczu. W końcu nie wytrzymałam i po prostu przytuliłam się do
obrońcy. Ramos gładził mnie po włosach i szeptał, że wszystko będzie dobrze.
- Nie będzie dobrze Sergio. –
szepnęłam – Ja wracam do Warszawy i prawdopodobnie już tam zostanę.
- Nawet tak nie mów. – złapał
mnie za nadgarstki – Wrócisz tu.
- Wątpię Sergio. – odpowiedziałam
– Dobra ludzie! Kto głodny?!
I wszyscy wrzasnęli, że tak.
Postawiłam talerze z naleśnikami a wszyscy się na nie rzucili.
- Niedożywione dzieci. –
zaśmiała się i sama zaczęłam pałaszować swojego naleśnika z bitą śmietaną i
truskawkami. Po śniadaniu dziewczyny zamówiły nam taksówkę a chłopcy znieśli
nam walizki. Jeszcze raz się ze wszystkimi pożegnałyśmy i wsiadłyśmy do
taksówki. Po 30 minutach byłyśmy już na lotnisku. Oddałyśmy bagaże i udałyśmy się
do wejścia nr. 4. Weszłyśmy na pokład samolotu a już 20 minut później leciałyśmy
nad Madrytem. Dopiero teraz zrozumiałam co tam zostawiłam. Zostawiłam
przyjaciół, prawdziwą rodzinę i moją miłość. Tak. Zostawiłam Sergio, którego
kocham. Założyłam słuchawki na uszy i usnęłam. Po 3 godzinach obudziła mnie
Kinga, mówiące, że już jesteśmy w Warszawie i, że wychodzimy z samolotu.
Wyszłyśmy i udałyśmy się po walizki. Odebrałam bagaż, pożegnałam się z
dziewczynami i wyszłam na zewnątrz. Nagle zaczął mi dzwonić telefon. Był to mój
ojczym. Odebrałam. Cześć….Gdzie stoisz?....Ok, widzę cię….Już idę. Zakończyłam
rozmowę i podeszłam do Pawła. Przywitałam się z nim i weszłam do samochodu. Przez
całą drogę nie odezwałam się ani słowem a gdy wróciliśmy do domu zamknęłam się
w swoim pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. W końcu wstałam i
chwyciłam moją gitarę. Zaczęłam grać piosenkę „Enrique Eglesiasa – Hero” Po
dobrych czterech godzinach siedzenia i użalania się nad sobą poszłam do
łazienki gdzie wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamkę. Zeszłam na dół. Nikogo nie było. Weszłam do
kuchni. Na lodówce wisiała kartka.
„Pojechaliśmy z Pawłem na
zakupy. Będziemy późno.”
Machnęłam tylko na to ręką i
wróciłam do siebie. Położyłam się na łóżku i wyjęłam pamiętnik.
Drogi Pamiętniku!
To jest chyba najgorszy dzień w moim
życiu. Wróciłam do Polski a mama zamiast przywitać się, spytać jak było po
prostu sobie na zakupy pojechała. Nigdy ją nie obchodziłam i to się raczej nie
zmieni. Ale to mnie boli najmniej… Zostawiłam w Madrycie przyjaciół…Co ja
zrobię bez Marcelo albo bez Keplera. A najgorsze jest to, że Sergio nadal nie
wie, że go kocham. Tak. Kocham go i jestem tego pewna. Teraz tylko muszę odliczać
dni do następnych wakacji, bo nic innego mi nie zostało.
Zamknęłam zeszyt i położyłam
głowę na poduszce. Od razu zasnęłam
______________________________________________________
No siemasz : D Wybaczcie waszej Misi, że tak was zaniedbała ale po prostu niemiecki żyć mi nie daje -.- Po woli dochodzimy do końca opowiadanka. Chciałam stworzyć historię, która nie będzie długa i monotonna ale krótka i ciekawa. Niestety nie za bardzo mi wyszło. Mam na dzieje, że chociaż wam się podobało <3
Ooo początek taki wesoły a końcówka taka smutna.. Piszesz świetnie bardzo mi się podoba . Czekam na next ; *
OdpowiedzUsuńWiesz co Dominika ona ma wrócić w podskokach do Madrytu. Jeżeli mamusia jest taka to już leci do Sergio...
OdpowiedzUsuńZaczęło się tak zajebiście a teraz przez Ciebie chce mi się płakać... bu... ;**
Zapraszam na www.torresija.blogspot.com
PS. Niestety idę na badania :\
nie wierzę, że przygoda dziewczyn w Madrycie zakończyła się! przeżyły tyle wspaniałych chwil. mam nadzieję, że jednak tam wrócą. przecież Dominika i Sergio muszą być razem. szkoda, że opowiadanie dobiega końca. mam nadzieję, że jeszcze napiszesz coś. czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńZapraszam na kolejny rozdział opowiadania na you-can-fix-everything.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;)
pewnie, że się podobało! <3
OdpowiedzUsuńZ dedykacją dla mnie?! O.o Ja nie umiem motywować, skąd taka myśl O.o? Albo może nie tylko jedna Edzia czyta Twoje opowiadanie, a ja tak się cieszę?Hmmmm -.-
No nie wierzę, miałam nadzieję, że samolot nie doleci, albo taksówka się zepsuje, albo coś;( Matko, nie wiem co będzie dalej, nie wiem... nie zasnę!
hahaha jaki z nich wariaty ♥
Opowiadanie się kończy? Żartujesz?!
Rozbawił mnie początek, że Benzema wlazł do lodówki, a Iker znalazł Narnie, świetnie piszesz.
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie, będę tu często wpadać ;)
http://manutdlov.blogspot.com
Ej.. Niech ona zostawi wszystko i wraca. Przecież tam jest Sergio Ramos. Najprzystojniejszy piłkarz na świecie. ; )
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość.
Z braku większej ilości wolnego czasu, póki co przeczytałam ten rozdział. Akcja się toczy dynamicznie i to jest niebywałą zaletą. Ten rozdział miał w sobie i radość i smutek, w dobrych dawkach.
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie ma co rozpaczać, tylko zrobić coś z tą sytuacją. Najgorsze to siedzieć z założonymi rękoma :) Pozdrawiam.
Tam tam taram
OdpowiedzUsuń11, zapraszam:))
my-perfect-drug.blogspot.com
Jedynka na: http://let-go-of-moments.blogspot.com/. Zapraszam. :))
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowość
OdpowiedzUsuńwe-must-learn-to-love.blogspot.com
Zapraszam na trójkę :)
OdpowiedzUsuńhttp://moje-serce-bije-dla-ciebie.blogspot.com/
Kochana wbijasz do mnie na www.alisaxabi.blogspot.com & www.torresija.blogspot.com na ZTD postaram się dzisiaj dodać ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i wróciłam cała z szpitala ;D
Dominika .!
OdpowiedzUsuńBo jak się zdenerwuję to normalnie
Nie wiedziałam o rozdziale .!
Jestem zła .!
Przepraszaj .!
hahaha
Szkoda , że musiały wrócić .. :(
No ale mam nadzieję , że z Sergio to ten no ... no to ..
U mnie na http://loveinbaarcelona.blogspot.com/
Przeczytałam całe opowiadanie i ... nie mogę się pozbierać. Ale jak to?! Niech ona wraca z powrotem! Sergio na nią czeka... ;c Czekam na następny i proszę o informowanie. W wolnym czasie zapraszam na estar-conmigo.blogspot.com. Pozdrawiam i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńhttp://male-jest-wredne.blogspot.com ---> Zapraszam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńNotke skomentuję w niedziele gdyż obecnie nie mam warunków ;/ W koncu powracam do świata bloggerów :D ahh ten brak czasu ;/
Kochana ja tu czekam...
OdpowiedzUsuńI zapraszam do siebie na http://alisaxabi.blogspot.com/ / http://zycie-to-decyzje.blogspot.com/ / http://torresija.blogspot.com/ / http://jedyneczki.blogspot.com/ i także na zapoznanie się z bohaterami nowego opowiadania z http://lawinka.blogspot.com/p/marionetki.html
Nei no ta początkowa rozmowa powala hahaha. Benzema w lodówce, Iker znalazł Narnie leże i kwiczę haha. Ale dlaczego ona musi wyjeżdżać ;( Ja nie chcee i niech nie zostawia Sergio bo tak nie mozna przeciez go kocha noo ja to wiem!!!
OdpowiedzUsuńmale-jest-wredne.blogspot.com ---> Zapraszam na rozdział 16 :P