niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 17


Z dedykiem dla Edziaa.a <3 Ty jako jedna z nielicznych potrafisz zmotywować człowieka <3 

Sara z Ikerem wyjechali na Hawaje a my z dziewczynami ciągle trenowałyśmy. Lipiec minął w zastraszającym tempie a za chwilę też miał się skończyć sierpień. Szedł za tym powrót do Polski i rozłąka z przyjaciółmi. Dzisiejszego dnia już wracałyśmy do Polski. Kiedy spokojnie spałam rozdzwonił się mój iPhone. Spojrzałam na urządzenie i przeklęłam pod nosem. Odebrałam.  Ramos! Spać nie możesz?.... Tobie to już do końca odwaliło. Jak ja mam je teraz obudzić?....Ty to dobre…. To przyślij posiłki…. Jasne…. Tylko wytłumacz mi jedno…Czemu o takiej barbarzyńskiego godzinie?.... A no prawda…O cholera! Przecież na 7 rano mamy samolot …Chamstwo w państwie… Niech ci będzie… To czekam…. Tylko pośpiesz ich… Cześć Marcelo… Nie. Nie mam podpałki do grilla…. Zaraz jako podpałkę użyjemy twoich włosów…. Hahahahaha…. Nie Iker. Ciebie to nie dotyczy… Ori, Sami błagam. Ogarnijcie ich…. Pozabijaliście ich czy co?... FIFA czyni cuda… Geri rusz dupsko, bierz za fraki Karima i Mesuta i za 10 minut was widzę pod domem, bo nie ręczę za siebie…. To wyciągnij Benzeme z lodówki…Ja pierdole…. Tak Angel…. Iker znalazł Narnie czy mi się wydawało?.... A niech go ten Aslan zeżre….Ciekawe….. Oszczędzę cię Marcelo. Znaj mą dobroć… Tak…. No czekam…. Nie Ines. Nie możesz pofarbować Fabio na różowo… Ja z wami nie wyrabiam…. Co to było?... Biedny Gonzalo…Mesut! Rusz dupę!….To zwal Torresa z kolan. A tak w ogóle to co on tam robi?!.... Bella nie ładnie bić Nando… Nie Fer. Bella cię kocha… Tylko inaczej to okazuje… Ja nie mogę…. Dobra… Cześć.... Nie… Cześć.  Boże! Ja nie wyrabiam. Gonzalo spadł z łóżka, Ines chciała przefarbować włosy Fabio na różowo a Angel z Karimem, Mesutem i Gerim bawili się w chowanego. Benzema mądry wlazł do lodówki O.o Jak on to zrobił to na zawsze pozostanie tajemnicą. Iker dla odmiany wlazł do szafy i wrzeszczał, że znalazł Narnie i widzi Aslana. Ok? Banda wariatów. Spojrzałam na okno. Za nim malowało się szare niebo a na szybie pojawiało się coraz więcej kropelek deszczu. Wstałam i poczłapałam do garderoby. Wybrałam wiśniowe leginsy, żółty sweterek, bordowy, zwiewny top, botki w kolorze swetra, brązową torebkę i bransoletki. Poczłapałam do łazienki gdzie ogarnęłam się. Włosy uczesałam i związałam w wysokiego kucyka. Wyszłam z łazienki i do walizki zaczęłam pakować wszystkie moje rzeczy rzeczy. Szkoda mi wracać do Polski. Zżyłam się z Madrytem i osobami tu mieszkającymi. A jak wrócę to co? Nie chcę wracać! Poszłam do pokoju Kingi. Ta już nie spała tylko leżała na łóżku i gapiła się w sufit.
- Nie chcesz wracać, prawda? – oparłam się o ścianę
- Nie. – odpowiedziała – Mam dość tej szarej nudnej Polski. Jak mieszkałyśmy tam to wszystko było takie monotonne a tu? Można gdzieś wyjść, ludzie nie są tak zrzędliwi jak u nas i przez większość czasu świeci tu słońce. Ja nie chcę wracać!
- Nie tylko ty. – usłyszałam za sobą głos Gabi
- Ale wy tu nie zostawicie chłopaka. – tym razem głos zabrała Kinga. – Doma zrób coś.
- Nic się nie da. – osunęłam się na podłogę – Jedynym ratunkiem była by gra w Realu Victoria ale to nie realne.
- Czyli to koniec? – paulina siadła na łóżku
- Chyba tak. – odpowiedziałam zrezygnowana i wyszłam z pokoju
Wróciłam do siebie i rzuciłam się na łóżko. I po kiego grzyba się zakochiwałam?! Po co ich wszystkich poznałam?! Żeby teraz ich zostawić i męczyć się w Polsce?! W końcu chwyciłam telefon, podłączyłam do niego słuchawki i puściłam sobie jakąś dołującą piosenkę. Zeszłam na dół, do kuchni i zajęłam się robieniem śniadania dla całej naszej paczki. W końcu to będzie nasz ostatni wspólny posiłek. Postawiłam na naleśniki z dodatkami. Kiedy skończyłam usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam do drzwi i otworzyłam. Do domu wparowała cała ferajna. Marcelo, Sami, Fabio, Gerard, Angel, Gonzalo, Mesut, Karim, Iker, Nando, Sergio, Ines, Oriana, Ada, Alice, Monica, Sara i Bella. 
- Domcza…- pisnęła Sara i wraz z Ines rzuciła się na mnie – Nie możecie wyjechać…I z kim będę łaziła na zakupy? 
- I z kim będziemy oglądały piękne gleby Belli? – tym razem to była Ines
- To wszystko przez Gabi. – jęknęła moja siostra
- Co przeze mnie? – z góry zeszła Gabi a za nią Kinga z Pauliną
- A nic, nic. – machnęła ręką Isabell
- Też nie chcemy wyjeżdżać ale nie ma innego wyjścia. – uśmiechnęłam się blado
I tu wszystkie trzy się rozryczałyśmy. Po prostu będzie mi brakowało tych wariatek i tych idiotów. Wszyscy zaczęliśmy się przytulać. Marcello ryczał jak bóbr.
- Moja najukochańsza przyjaciółko… - szlochał
- Przyjacielu mój najwierniejszy…- mi tez łzy leciały po policzkach
Wpadliśmy sobie w objęcia. Później kiedy zostałam wygnieciona przez wszystkich stanęłam przed Sergio. Łzy leciały mi z oczu. W końcu nie wytrzymałam i po prostu przytuliłam się do obrońcy. Ramos gładził mnie po włosach i szeptał, że wszystko będzie dobrze.
- Nie będzie dobrze Sergio. – szepnęłam – Ja wracam do Warszawy i prawdopodobnie już tam zostanę.
- Nawet tak nie mów. – złapał mnie za nadgarstki – Wrócisz tu.
- Wątpię Sergio. – odpowiedziałam – Dobra ludzie! Kto głodny?!
I wszyscy wrzasnęli, że tak. Postawiłam talerze z naleśnikami a wszyscy się na nie rzucili.
- Niedożywione dzieci. – zaśmiała się i sama zaczęłam pałaszować swojego naleśnika z bitą śmietaną i truskawkami. Po śniadaniu dziewczyny zamówiły nam taksówkę a chłopcy znieśli nam walizki. Jeszcze raz się ze wszystkimi pożegnałyśmy i wsiadłyśmy do taksówki. Po 30 minutach byłyśmy już na lotnisku. Oddałyśmy bagaże i udałyśmy się do wejścia nr. 4. Weszłyśmy na pokład samolotu a już 20 minut później leciałyśmy nad Madrytem. Dopiero teraz zrozumiałam co tam zostawiłam. Zostawiłam przyjaciół, prawdziwą rodzinę i moją miłość. Tak. Zostawiłam Sergio, którego kocham. Założyłam słuchawki na uszy i usnęłam. Po 3 godzinach obudziła mnie Kinga, mówiące, że już jesteśmy w Warszawie i, że wychodzimy z samolotu. Wyszłyśmy i udałyśmy się po walizki. Odebrałam bagaż, pożegnałam się z dziewczynami i wyszłam na zewnątrz. Nagle zaczął mi dzwonić telefon. Był to mój ojczym. Odebrałam. Cześć….Gdzie stoisz?....Ok, widzę cię….Już idę. Zakończyłam rozmowę i podeszłam do Pawła. Przywitałam się z nim i weszłam do samochodu. Przez całą drogę nie odezwałam się ani słowem a gdy wróciliśmy do domu zamknęłam się w swoim pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. W końcu wstałam i chwyciłam moją gitarę. Zaczęłam grać piosenkę „Enrique Eglesiasa – Hero” Po dobrych czterech godzinach siedzenia i użalania się nad sobą poszłam do łazienki gdzie wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamkę.  Zeszłam na dół. Nikogo nie było. Weszłam do kuchni. Na lodówce wisiała kartka.
„Pojechaliśmy z Pawłem na zakupy. Będziemy późno.”
Machnęłam tylko na to ręką i wróciłam do siebie. Położyłam się na łóżku i wyjęłam pamiętnik.

Drogi Pamiętniku!
To jest chyba najgorszy dzień w moim życiu. Wróciłam do Polski a mama zamiast przywitać się, spytać jak było po prostu sobie na zakupy pojechała. Nigdy ją nie obchodziłam i to się raczej nie zmieni. Ale to mnie boli najmniej… Zostawiłam w Madrycie przyjaciół…Co ja zrobię bez Marcelo albo bez Keplera. A najgorsze jest to, że Sergio nadal nie wie, że go kocham. Tak. Kocham go i jestem tego pewna. Teraz tylko muszę odliczać dni do następnych wakacji, bo nic innego mi nie zostało.
Zamknęłam zeszyt i położyłam głowę na poduszce. Od razu zasnęłam
______________________________________________________
No siemasz : D Wybaczcie waszej Misi, że tak was zaniedbała ale po prostu niemiecki żyć mi nie daje -.- Po woli dochodzimy do końca opowiadanka. Chciałam stworzyć historię, która nie będzie długa i monotonna ale krótka i ciekawa. Niestety nie za bardzo mi wyszło. Mam na dzieje, że chociaż wam się podobało <3 

18 komentarzy:

  1. Ooo początek taki wesoły a końcówka taka smutna.. Piszesz świetnie bardzo mi się podoba . Czekam na next ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz co Dominika ona ma wrócić w podskokach do Madrytu. Jeżeli mamusia jest taka to już leci do Sergio...
    Zaczęło się tak zajebiście a teraz przez Ciebie chce mi się płakać... bu... ;**
    Zapraszam na www.torresija.blogspot.com
    PS. Niestety idę na badania :\

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wierzę, że przygoda dziewczyn w Madrycie zakończyła się! przeżyły tyle wspaniałych chwil. mam nadzieję, że jednak tam wrócą. przecież Dominika i Sergio muszą być razem. szkoda, że opowiadanie dobiega końca. mam nadzieję, że jeszcze napiszesz coś. czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na kolejny rozdział opowiadania na you-can-fix-everything.blogspot.com
    Pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. pewnie, że się podobało! <3
    Z dedykacją dla mnie?! O.o Ja nie umiem motywować, skąd taka myśl O.o? Albo może nie tylko jedna Edzia czyta Twoje opowiadanie, a ja tak się cieszę?Hmmmm -.-
    No nie wierzę, miałam nadzieję, że samolot nie doleci, albo taksówka się zepsuje, albo coś;( Matko, nie wiem co będzie dalej, nie wiem... nie zasnę!
    hahaha jaki z nich wariaty ♥
    Opowiadanie się kończy? Żartujesz?!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozbawił mnie początek, że Benzema wlazł do lodówki, a Iker znalazł Narnie, świetnie piszesz.
    W wolnej chwili zapraszam do mnie, będę tu często wpadać ;)
    http://manutdlov.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej.. Niech ona zostawi wszystko i wraca. Przecież tam jest Sergio Ramos. Najprzystojniejszy piłkarz na świecie. ; )
    Czekam na nowość.

    OdpowiedzUsuń
  8. Z braku większej ilości wolnego czasu, póki co przeczytałam ten rozdział. Akcja się toczy dynamicznie i to jest niebywałą zaletą. Ten rozdział miał w sobie i radość i smutek, w dobrych dawkach.
    Myślę, że nie ma co rozpaczać, tylko zrobić coś z tą sytuacją. Najgorsze to siedzieć z założonymi rękoma :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tam tam taram
    11, zapraszam:))
    my-perfect-drug.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Jedynka na: http://let-go-of-moments.blogspot.com/. Zapraszam. :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na nowość
    we-must-learn-to-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na trójkę :)
    http://moje-serce-bije-dla-ciebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochana wbijasz do mnie na www.alisaxabi.blogspot.com & www.torresija.blogspot.com na ZTD postaram się dzisiaj dodać ;*
    Pozdrawiam i wróciłam cała z szpitala ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Dominika .!
    Bo jak się zdenerwuję to normalnie
    Nie wiedziałam o rozdziale .!
    Jestem zła .!
    Przepraszaj .!
    hahaha
    Szkoda , że musiały wrócić .. :(
    No ale mam nadzieję , że z Sergio to ten no ... no to ..
    U mnie na http://loveinbaarcelona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Przeczytałam całe opowiadanie i ... nie mogę się pozbierać. Ale jak to?! Niech ona wraca z powrotem! Sergio na nią czeka... ;c Czekam na następny i proszę o informowanie. W wolnym czasie zapraszam na estar-conmigo.blogspot.com. Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  16. http://male-jest-wredne.blogspot.com ---> Zapraszam na nowy rozdział :)
    Notke skomentuję w niedziele gdyż obecnie nie mam warunków ;/ W koncu powracam do świata bloggerów :D ahh ten brak czasu ;/

    OdpowiedzUsuń
  17. Kochana ja tu czekam...
    I zapraszam do siebie na http://alisaxabi.blogspot.com/ / http://zycie-to-decyzje.blogspot.com/ / http://torresija.blogspot.com/ / http://jedyneczki.blogspot.com/ i także na zapoznanie się z bohaterami nowego opowiadania z http://lawinka.blogspot.com/p/marionetki.html

    OdpowiedzUsuń
  18. Nei no ta początkowa rozmowa powala hahaha. Benzema w lodówce, Iker znalazł Narnie leże i kwiczę haha. Ale dlaczego ona musi wyjeżdżać ;( Ja nie chcee i niech nie zostawia Sergio bo tak nie mozna przeciez go kocha noo ja to wiem!!!
    male-jest-wredne.blogspot.com ---> Zapraszam na rozdział 16 :P

    OdpowiedzUsuń