Pisane przy : Taylor Swift - Love Story
W pudełku znajdowała się piłka do nogi z autografami całego Real Madrid. Wyjęłam ją i znalazłam JEGO autograf. Spojrzałam pytająco na Martynę. Ta tylko wyszczerzyła się i pokiwała głową.
- O dżizys! – wrzasnęłam – Dziewczyny, patrzcie!
Przyjaciółki otoczyły mnie i zaczęły oglądać piłkę. W pewnym momencie wszystkie, jak roboty, spojrzałyśmy na tatę. On tylko podniósł ręce w geście obrony i pokazał głową na niczego niespodziewającą się Martynę. Wrzasnęłyśmy „TULIMY!” i rzuciłyśmy się na moją macochę.
- Dziewczyny, dusicie mnie. – wyszeptała miażdżona osoba.
- Sorki – odpowiedział King a wszystkie ją puściłyśmy.
- Dobra, a teraz pojedziemy do domu, przebierzemy się i możemy w końcu jechać na te zakupy? – spytała Bella i zrobiła oczy ala kot z Shreka.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Jednak Isabell potrafi się wpasować xD Wsiadłam do samochodu, opuściłam dach i włączyłam radio. - Ustawiłem wam GPS na najkrótszą trasę. – powiedział tata – Zaraz włożę wasze walizki do bagażnika i możecie jechać.
- Dzięki tato – powiedziałam i pocałowałam ojca w policzek – Jesteś najlepszy.
- Tak, wiem. – wyszczerzył się i odszedł
Po 30 minutach tata wepchnął nasze walizki do bagażnika. Gabi dosiadła się do mnie do przodu a reszta usadowiła się z tyłu. GPS zaprowadził nas na obrzeża Madrytu. Na końcu trasy znajdował się nasz nowy domek. Kiedy zobaczyłam naszą hacjendę moje oczy przypominały pięciozłotówki. No na serio. Miałam większy wytrzeszcz niż Ozil xD Wjechałyśmy na posesje i od razu pognałyśmy do drzwi frontowych. Gabi otworzyła je i wparowałyśmy do środka. W środku dom był jeszcze piękniejszy niż na zewnątrz. Salon wyposażony w wielki telewizor i DVD, z którego wchodzi się do kuchni. Na dole była łazienka dla gości i dwa dodatkowe pokoje. Schody prowadziły na górę. Długi korytarz, z którego wchodziło się do pięciu pokoi i dwóch łazienek. OMG! Na każdych drzwiach wisiała karteczka z imieniem. Pierwszy pokój był Kingi. No, no. Zalatuje mi tu Bellą xD Naprzeciwko znajdował się pokój Pauliny. Następnie pokój Gabi, pokój Isabell a na końcu moje królestwo. Coś mi się czuje, że moja siostra maczała w tym palce, bo nie sądzę, żeby tata miał taki dobry gust. Wróciłyśmy do salonu. Od zachodniej strony pokoju zauważyłam oszklone drzwi, które wychodziły na taras i ogród z basenem. Matko. Ale tata z Martyną musieli na to wydać kasy.
- Dziewczyny! – wrzasnęłam – Mamy basen!
- Serio?!- krzyknęła z domu Kinga a chwilę później już stała obok mnie. – Ale zajebisty. Bella musimy iść na te zakupy? Przecież sklep nie zając nie ucieknie.
- Idziemy i nie ma dyskusji! – krzyknęła z kuchni siostra – A przy okazji zajdziemy do sklepu, bo lodówka świeci pustkami. Wiecie, co. Ojciec specjalnie wybudował ten dom tu. Naprzeciwko urzęduje ja. No nie powiem ale macie niezłą sąsiadkę.
Wszystkie trzy zaczęłyśmy się chichrać.
- Te, śmieszki! – krzyknęła Paula – Przebieramy się i na zakupy.
Ogarnęłam się i weszłam do domu. W salonie stała moja wielka niebieska walizka. Wzięłam ją i wtaszczyłam na górę. Otworzyłam drzwi do mojego pokoju i padłam. O takim pokoju zawsze marzyłam. Chwilunia…. No tak. Jakieś trzy lata temu Bella pomogła mi zaprojektować pokój marzeń i jak mniemam wykorzystała to. Weszłam do garderoby* i zaczęłam rozkładać ciuchy. Co jeszcze dziwniejszego, że Bella zapełniła mi prawie połowę garderoby nowymi ciuchami. Moja mina kiedy skończyłam i spojrzałam na ciuchy: O.o Teraz mogę wybrać coś sensownego na zakupy. No to poszukiwania czas zacząć. Zdecydowałam się na to. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do łazienki*. Wzięłam prysznic, i ubrałam się w ciuszki. Włosy uczesałam, rozpuściłam i założyłam na nie ray-bany. Wyszłam i znowu skierowałam się do pokoju. Do torebki włożyłam wszystkie potrzebne rzeczy i skierowałam się do salonu. Na kanapie siedziała Gabi ubrana w to, Bella ubrana w to. Kinga odziana w to. A Paulina jak zwykle się grzebie. Dziewczyny spojrzały na mnie błagalnie. Odwróciłam się i ruszyłam do pokoju przyjaciółki. Weszłam do pokoju. Nie ma jej. Weszłam do garderoby i złapałam się za głowę.
- Na włosy Puyola co tu się stało?! – powiedziałam
Paulina spojrzała na mnie. Od razu zaczęła sprzątać a ja szperać. Postawiłam na to. Paula pognała do łazienki a ja dokończyłam układanie ciuchów. Po 5 minutach zeszłam na dół i dołączyłam do dyskusji na temat pięknych oczu Gerarda Pique i rozbrajającego uśmiechu Sergio Ramosa. Jakieś 10 minut później dołączyła do nas Paula i wszystkie udałyśmy się do samochodu. Po niecałej godzinie już buszowałyśmy po sklepach. Zaszalałam. Kupiłam sobie trzy pary spodenek, dwie pary botków, sandałki, japonki, dwie pary conversów, bejsbolówkę, sześć T-shirtów, dwie spódnice, sukienkę, bandankę, trzy pary rurek, sweterek, dwie torby, dwie par okularów, szpilki, baleriny, nową obudowę do iPhona, koturny, nowe słuchawki, trzy boxerki i złoty wisiorek. Obładowane torbami, udałyśmy się do kawiarenki na kawę i ciastko. Usiadłyśmy przy stoliku i gadałyśmy o wszystkim i o niczym.
- Ciekawe co u Sary? – zaczęłam temat – Co nie?
- Nio. – odpowiedziała mi Kinga – No rzesz w mordę go i nożem. Gdzie jest nasze zamówienie?!
- Nie bulwersuj się skarbie. – próbowałam uspokoić przyjaciółkę – O patrz już idzie.
- A tak wracając do tematu Sary to ciekawa jestem jak mi się wytłumaczy z tego pierścionka na palcu. – powiedziała Gabi.
- Oj tak. – przytaknęłam przyjaciółce. – I dlaczego w ogóle się nie odzywała przez rok. Niech ja tylko dostanę w swoje ręce naszą kochaną pannę Carbonero.
W tej chwili usłyszałam pisk za sobą.
______________________________________________________________________________Jak na razie będą totalne flaki z olejem więc od razu przepraszam : D Zapraszam do czytania. Jak macie jakieś sugestie to piszcie w komentarzach : * To do następnego : D Jeżeli chcecie : >