niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 19

PRZEPRASZAM WAS PO TYSIĄCKROĆ!!!!!!!! 
Nie wiem czemu ale z czasem przestałam czuć to opowiadanie. Ale jednak motywacja i sen z Sergio w roli głównej wzięły górę i napisałam OSTATNI rozdział tej historii. Oto on: 
_________________________________________________________________________________

Obudziły mnie pierwsze promienie Madryckiego słońca. Usiadłam na łóżku i omiotłam wzrokiem pokój. Cieszę się, że wróciłam. I to jeszcze z dziewczynami. Wstałam, założyłam na nogi kapcie i poczłapałam do kuchni. Włączyłam czajnik z wodą a sama zaczęłam robić sobie śniadanie. Postawiłam na kanapki z szynką i ogórkiem a do tego musli z malinami i jogurtem. Zrobiłam sobie kawy z mlekiem, zasiadłam do śniadanka a w międzyczasie przeglądałam jakieś strony plotkarskie na tablecie. W pewnej chwili ktoś zadzwonił do drzwi. Wstałam i otworzyłam.
- A ta jak jeszcze w piżamie. – zaśmiała się… Ines!
- Ines mordo moja! – pisnęłam i przytuliłam się do przyjaciółki – Dziewczyny! Rzuciłam się na resztę Realu Madrid Victoria. Wpuściłam je do środka.
- Ruszaj zadek moja panno. – zarządziła Ori – Witamy w Realu Victoria. – zza pleców wyjęła pudełko i podała mi je.
Otworzyłam i mało z krzesła nie spadłam. Był w nim strój z moim nazwiskiem i numerem 1. Do tego jeszcze….OPSAKA KAPITAŃSKA!
- Boże.- szepnęłam – Nawet nie wiece jak się cieszę! – rzuciłam się na przyjaciółki.
- Ruszaj się. – ponaglała mnie Kat a Alice zajęła się pałaszowaniem moich kanapek z musli. – Dziewczyny już pewnie są w Valblades.
W mgnieniu oka pobiegłam do siebie i wpadłam do garderoby. Chwyciłam pierwsze lepsze ciuchy i pobiegłam do łazienki. Wszystkie czynności wykonałam w tempie ekspresowym. Czesząc włosy, z torbą na ramieniu wpadłam do salonu. Wraz z dziewczynami wyszłam z mieszkania, zamknęłam się i wraz z Monicą zabrałam się na trening. Po piętnastu minutach byłyśmy pod Valblades. Wyskoczyłyśmy z samochodów jak z procy i pognałyśmy do szatni gdzie czekała już reszta drużyny. Wskoczyłam w nowiutki strój i przywitałam się z Paulą, Gabą i Kingą. Wybiegłyśmy na murawę a tam szok. Na środku boiska stał caluśki Real Madryt. Kiedy nas zobaczyli najpierw spojrzeli na siebie a następnie pognali do nas. Jako pierwszy dopadł mnie Marcelo.
- Przyjaciółko moja! – wrzeszczał – Ludzie moja przyjaciółka wróciła!!
- Też się cieszę Marcelku. – poczochrałam mu włosy
Później nadeszła kolej Keplerka, Ikera, Gonzalo, Geriego, Mesuta, Karima, Angela, Fabio, Samiego, Crisa, Xabiego, Raphaela i Ricardo pseudonim artystyczny Kaka xD Na koniec podszedł Sergio. Staliśmy przez chwilę naprzeciw siebie. Teraz to już nie odpuszczę! Rzuciłam się na Ramosa i mocno go przytuliłam. Po chwili straciłam grunt pod nogami.
- Już nigdy tak nie wyjedziesz zrozumiano?- szepnął mi do ucha i namiętnie pocałował
- Tak jest panie kapitanie. – odpowiedziałam gdy się od siebie oderwaliśmy.
- Kocham Cię Dominiko La Cruz. – powiedział i postawił mnie na ziemi – Zostaniesz moją dziewczyną?
- Sergio głupolu. – zaśmiałam się – Oczywiście, że tak.
Pocałowałam mojego CHŁOPAKA. Dostaliśmy owacje od reszty drużyn. Dziewczyny tuż po naszym wyjeździe zeszły się z chłopakami. Teraz wszystko powinno się ułożyć….Taką mam nadzieję…
                           _______________________________
*1 później
Właśnie kończyłam robić obiad gdy do domu wpadł Sergio. Wszedł do kuchni i bezradnie opadł na krzesło.
- Kochanie.- podeszłam do niego – Co się stało?
- Miram.- szepnął
- Co z nią?- zaniepokoiłam się
- Ona i Carlos nie żyją. – ukrył twarz w dłoniach a ja musiałam złapać się stołu, bo runęłabym na ziemię jak długa.
Miram była siostrą Sergio. Poznał nas jakieś 5 miesięcy temu. Bardzo zaprzyjaźniłyśmy się z Miram. Chodziłyśmy razem na zakupy, na kawę i w ogóle świetnie się rozumiałyśmy. Łzy zaczęły płynąc po policzkach. Ona była dla mnie jak siostra. Dobrze mnie rozumiała. Była taką drugą Gabrysią.
- A co z Danielą? – zapytałam
- Nie wiem. – wstał, podszedł do mnie i przytulił mnie – To zaczyna mnie przerastać.
- Nie jesteś sam Sergio. – spojrzałam mu w oczy – Masz wspaniałych przyjaciół, rodzinę i…mnie.
- Kocham Cię Maleństwo. – pocałował mnie w czoło - Daniela…Ona ma już tylko mnie. Wiesz, że teraz to my będziemy jej opiekunami.
- Wiem. – pocałowałam Ramosa – Nie martw się. Będzie dobrze.

                      _______________________________________

*10 lat później
- Ciociu?! – krzyczała Daniela ze swojego pokoju
- Słucham! – odkrzyknęłam dziewczynce
- Która sukienka będzie lepsza? – zbiegła na dół z dwoma wieszakami w ręku – Ta czy ta?
- Mnie się bardziej podoba ta brzoskwiniowa. Założysz do tego te kremowe gladiatorki, jeansową kurteczkę i jak Diego cię zobaczy to mu gały wypadną. – zaśmiałam się
- Dzięki ciociu. – pocałowała mnie w policzek i pobiegła z powrotem na górę
- Ale ona szybko wydoroślała. – nagle w kuchni pojawił się mój mąż Sergio Ramos.
- Cała Miram. – uśmiechnęłam się – Iker wie, że Diego ten teges z Dani?
- Właśnie przed chwila mu powiedziałem. – Serdżi wybuchnął śmiechem – Biedny chłopak. Będzie miał niezły wykład od rodziców.
- No w końcu nazwisko Casillas zobowiązuje. – ja też zaczęłam się chichrać.
- Cześć mamo, cześć tato! – do kuchni wpadł nasz synek Rafael– Co na obiad?
- Zrobiłam knedle ze śliwką. – podałam chłopakom obiad – To przepis mojej babci.
- O ja. – Rafa wcinał aż mu się uszy trzęsły – Ale dobre. Tato o której jest trening?
- Za 30 minut. – odpowiedział Sergio z knedlem w paszczy – Ty to masz kotku talent kulinarny.
- Też cię kocham. – zaśmiałam się – Zbierajcie się, bo spóźnicie się.
- Wujek Iker jest prezesem więc spokojnie. – chłopak odstawił naczynia do zmywarki
- Ty nie bądź taki pewny, bo szepnę to i owo ciotce Sarze i będziesz miał przekichane. – poczochrałam go po włosach.
Tak w gruncie rzeczy wszystko się potoczyło. Zostałam żoną Sergio Ramosa a później szczęśliwą matką. Sergio został trenerem a Iker prezesem Realu Madrid. Damski skład rozleciał się gdy zaszłam w ciążę z Rafą. Paulina z Gerim wyjechali do Barcelony a reszta dziewczyn z mężami została tu, w Madrycie.Nasza przyjaźń jest i trwa nadal a w dodatku możliwe, że dzięki naszym pociechom zostaniemy jedną wielką rodziną xD Tak kończy się historia moja i moich przyjaciółek. Kto by pomyślał, że zwykły staż tyle zmieni…

Dziękuje wszystkim, którzy czytali moje wypociny. Tym, którzy
 byli ze mną od początku ale także i tym, którzy od połowy.
Motywowaliście mnie ile wlezie i mam nadzieje, że efekty widać. 
Mam pomysł założyć kolejnego bloga ale to dopiero gdzieś tak w
 wakacje...Mam nadzieje, że będziecie pamiętać o waszej Misi :* 

Kocham was <3


    

4 komentarze:

  1. Misia no w końcu, ty nawet nie wiesz jak ja za Tobą się stęskniłam!
    Pisze to z mojej kochanej, uroczej Lizbony, chociaż prakty to masakra ;D
    Notki napisze u siebie jak wróce do domu, czekaj po 27 kwietnia, bo nie mam laptopa...
    Co do notki bo się rozpisałam... ZAJEBISTA KOCHAM RAMOSA (widziałam wczoraj mecz), ale czemu uśmierciłaś siostrę Ramosa??!! Ale dobrze że jest Daniela bo innaczej byśmy juz rozmawiały...
    A ten romansik z młodym Casillasem - CUDOWNY...
    JA CIEBIE RÓWNIEŻ KOCHAM i zabieraj się za pisanie kolejnego bloga bo jak nie to ja wsiadam do samolotu i cie coś zrobię :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo piękne zakończenie Twojego cudownego opowiadania! Cieszę się bardzo, że Dominika i Sergio są razem. Tworzą uroczą parę. Mam nadzieję, że już wkrótce zaczniesz pisać nowy blog!

    OdpowiedzUsuń
  3. Sergio trenerem, a Iker prezesem. Haha. ; DD Świetny pomysł.
    Zakończenie też niczego sobie. Dziewczyna jest szczęśliwa i kochana. Ma to co w życiu najważniejsze.
    Pozdrawiam! ; *

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadanie super się czytało. Zapraszam utęsknionych za Ramosem do siebie: http://nosotros.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń